Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 3-1

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Śląsk pokonał we Wrocławiu Zagłębie Lubin 3-1 w spotkaniu 11. kolejki Ekstraklasy. Gospodarze derbów Dolnego Śląska od początku spotkania byli zespołem znacznie lepszym od "Miedziowych" i wygrali w pełni zasłużenie. Niewykluczone, że spotkanie we Wrocławiu było dla Marka Bajora ostatnim w roli trenera Zagłębia.

Od pierwszych minut spotkania na stadionie przy Oporowskiej we Wrocławiu widać było, że to gospodarze chcą powalczyć o pełną pulę, a Zagłębie zadowoli się remisem. Już w 9 minucie po ładnej wrzutce Sebastiana Mili głową uderzył Łukasz Gikiewicz, ale piłkę ponad poprzeczkę bramki wybił przytomnie bramkarz gości Bojan Isailović.

Bramkarz Zagłębia w ekwilibrystyczny sposób próbował również interweniować 13 minut później, ale tym razem nie zdołał zatrzymać futbolówki, która po strzale głową Przemysława Kaźmierczaka wpadła do siatki. Obrońcy gości przeoczyli w swoim polu karnym potężnie zbudowanego Kaźmierczaka, a ten nie miał problemów z wykorzystaniem precyzyjnego dośrodkowania Mili.

Chwilę potem mogło być 2-0, ale świetnego dośrodkowania bardzo aktywnego Waldemara Soboty nie wykorzystał Vuk Sotirović. Choć serbski napastnik dostał spory kredyt zaufania od trenera Oresta Lenczyka, to po pierwszej połowie okazał się bardzo nierzetelnym dłużnikiem.

Zagłębie swoją szansę miało w 27 minucie, ale piłkę po uderzeniu Arkadiusza Woźniaka doskonale wybił bramkarz gospodarzy Marian Kelemen. Piłkarzom "Miedziowych" wkrótce zaczęły puszczać nerwy i o ile można jeszcze usprawiedliwić faul Szymona Pawłowskiego na Sotiroviciu, o tyle Michał Stasiak potraktował napastnika Śląska stanowczo zbyt brutalnie. Obaj gracze Zagłębia obejrzeli jednak żółte kartki.

Drugą połowę mocnym akcentem rozpoczął Śląsk. Kaźmierczak zauważył zupełnie niepilnowanego tuż przed polem karnym Sotirovicia i wyłożył mu piłkę jak na tacy. Kibice Śląska mając w pamięci "popisy" Serba z ostatnich meczów i pierwszej połowy na wszelki wypadek przymknęli oczy. Tym razem jednak Sotirović spisał się bez zarzutu i posłał piłkę prosto do siatki obok bezradnego Isailovicia. Kamień spadł zatem z serca nie tylko szczęśliwemu strzelcowi, ale także trenerowi Lenczykowi, któremu napastnik Śląska zadedykował to trafienie.

Na kwadrans przed końcem meczu stadion przy Oporowskiej raz jeszcze eksplodował radością. Tym razem po strzale z rzutu wolnego Mili piłka odbiła się od obu słupków bramki Isailovicia i zanim bramkarz Zagłębia nie zdążył jeszcze dobrze zorientować się, co się stało, futbolówkę do siatki skierował wprowadzony kilka chwil wcześniej na boisko Remigiusz Jezierski.

Od tej pory Śląsk zupełnie odpuścił, ale słabe tego wieczoru Zagłębie nie zdołało zrobić mu wielkiej krzywdy. Na 10 minut przed końcem spotkania lewą stroną boiska zapuścił się Przemysław Kocot, uderzył potężnie z 25 metrów i piłka znalazła się w siatce bramki wrocławian. Kilka chwil później gola kontaktowego próbował jeszcze zdobyć Mateusz Bartczak, ale to było już wszystko, na co było stać "Miedziowych" tego wieczoru.

Śląsk nareszcie zaczął strzelać bramki i trener Lenczyk może ze spokojem spoglądać w przyszłość. Takiego komfortu nie ma jego sobotni rywal, Marek Bajor. Sytuacja szkoleniowca Zagłębia nie wygląda po derbowej porażce zbyt wesoło i niewykluczone, że w przyszłym tygodniu władze klubu z Lubina podziękują trenerowi za współpracę.

Po meczu powiedzieli:

Trener KGHM Zagłębia Lubin Marek Bajor: - Uważam, że z przekroju całego spotkania wrocławianie byli dzisiaj drużyną lepszą. Jeżeli chodzi o mój zespół, to zawiodła w szczególności gra defensywna i to zarówno formacji obronnej jak i całego zespołu. Również nasza siła ofensywna nie była dzisiaj zbyt wielka, bo nic nie wychodziło przy dobrze zorganizowanej grze obronnej Śląska.

Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk: - Bardzo się cieszę z tego wyniku, bo radość w szatni po meczu była dowodem na to, że Śląsk bardzo długo czekał na wygranie meczu. Spotkanie było absolutnie o trzy punkty, bo żarty dawno się skończyły. Zawodnicy i pograli i powalczyli. Stworzyli sytuacje, z których nie wiem czy zasłużenie, ale zdobyli bramki i nie ma wątpliwości, że przypadku tutaj nie było. Po świętach czeka na nas rewelacyjny Bełchatów i uzyskanie tam dobrego wyniku, będzie dowodem, że może nareszcie coś drgnęło w grze i wynikach tej drużyny.

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 3-1 (1-0)

Bramki:

1-0 Przemysław Kaźmierczak (22.)

2-0 Vuk Sotirović (49.)

3-0 Remigiusz Jezierski (75.)

3-1 Przemysław Kocot (79.)

Składy:

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahić - Waldemar Sobota (85. Tadeusz Socha), Dariusz Sztylka, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila - Vuk Sotirović (70. Remigiusz Jezierski), Łukasz Gikiewicz (81. Piotr Ćwielong).

KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailović - Bartosz Rymaniak, Michał Stasiak, Sergio Reina, Przemysław Kocot - Szymon Pawłowski, Mateusz Bartczak, Damian Piotrowski, Dawid Plizga - Wojciech Kędziora (51. Amer Osmanagić), Arkadiusz Woźniak (55. Mouhamadou Traore).

Żółte kartki:

Śląsk Wrocław: Sebastian Mila, Vuk Sotirović, Krzysztof Wołczek, Amir Spahić.

KGHM Zagłębie Lubin: Szymon Pawłowski, Michał Stasiak, Amer Osmanagić.

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 8˙000.


INTERIA.PL



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl