Na stronie internetowej Narodowego Funduszu Zdrowia we Wrocławiu można znaleźć liczbę oczekujących do różnych specjalistów. Podobny druczek można pobrać w NFZ- cie przy ul. Joanitów. Na druczkach wypisane są przychodnie, liczba oczekujących na świadczenie medyczne oraz czas oczekiwania w dniach. „Tygodnik Wrocławski” wziął pod lupę druczki. Z siedziby Narodowego Funduszu Zdrowia.
Na początku uwagę przykuwa data aktualizacji danych o kolejkach. Przy niektórych przychodniach aktualizacja była robiona w październiku, jednak przy większości, dane pochodzą jeszcze z września! To dwa miesiące różnicy, więc postanowiliśmy sprawdzić ile faktycznie czeka się do okulisty, chirurga, laryngologa i dermatologa.
Zadzwoniliśmy do wybranych przychodni z listy. Zaczęliśmy od chirurga- ortopedy. W poradni na ul. Kamiennogórskiej, wg danych NFZ, na ortopedę trzeba czekać 7 dni. Jednak nas chciano zarejestrować dopiero na 24 listopada, czyli ponad dwa tygodnie później. W poradni przy ul. Legnickiej i Bończyka nie ma już miejsc do końca roku. Jednak NFZ ze swoimi danymi z września twierdzi, że w tych przychodniach lekarz przyjmie nas za miesiąc. Na tym niestety nie koniec. Kiedy dzwoniliśmy do przychodni na Legnickiej odebrała pani z sekretariatu i prosiła o telefon pod inny numer. Kiedy powiedzieliśmy, że ten mamy z NFZ, odparła: Tyle razy prosiłam ich o zmianę. Bardzo proszę dzwonić pod 771 17 77.
Podobnie było z poradnią okulistyczną przy pl. Bzowym. Tyle tylko, że numer, który podaje NFZ nie jest nawet do sekretariatu przychodni, ale do prywatnej osoby! Wile razy zdarzyło się, że numery, pod które dzwoniliśmy z listy od funduszu, były nieprawidłowe. Nie zgadzał się również czas oczekiwania do specjalisty. Np. wg NFZ do laryngologa w przychodni przy Bierutowskiej nie czekamy w ogóle. Jednak najbliższy termin na konsultacje to 17 listopada. Podobne pomyłki zdarzają się w prawie każdej przychodni, do której dzwoniliśmy.
Narodowy Fundusz Zdrowia źle działa. Nie dość, że nie pomaga nam w leczeniu, bo podpisuje za mało kontraktów, chce zamknąć szpital hematologii (sprawa sprzed kilku tygodni), to jeszcze wprowadza nas w błąd. Najprawdopodobniej świadomie, bo chyba nie ma większego kłopotu, by na bieżąco, tj. co miesiąc, aktualizować dane dotyczące liczby oczekujących na świadczenia medyczne?
Lepiej po prostu nie chorować albo samemu upewniać się ile będziemy czekać do wybranego specjalisty. Jak widać NFZ, choć powinien, nie pomaga...