Akcja była błyskawiczna. Gdy tylko nauczycielka zobaczyła, że Michał, jeden z uczniów piątej klasy ma przy sobie coś, co przypomina granat od razu wszczęła alarm. Było tuż po godzinie 10 rano. Błyskawicznie ewakuowano wszystkich uczniów. Czterysta dzieci zebrano na szkolnym boisku a do budynku wkroczyli policjanci i saperzy. – Nie wiedzieliśmy co się dzieje, akurat trwał W-F, gdy kazano nam się szybko ubierać i wychodzić ze szkoły. Na początku przypuszczaliśmy, że to ćwiczenia – mówi Piotrek, uczeń SP nr 107.
Informacja o zagrożeniu w szkole rozeszła się wśród uczniów a zaraz potem wśród ich rodziców błyskawicznie. – Dostałam informację od syna o bombie, potem o ładunkach wybuchowych w całej szkole a do dyrekcji nie mogłam się dodzwonić – mówi mama jednego z uczniów, która zwolniła się z pracy i przyjechała na miejsce.
Na szczęście granat okazał się dużym pociskiem. Szybko zabezpieczyli go saperzy i wywieźli z terenu szkoły. Uczniowie wrócili na zajęcia a Michałem, właścicielem „bomby” zajęli się rodzice. – To fajny kolega, ale nieraz ma dziwne pomysły – mówili uczniowie z klasy Michała.