Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Markowski: metro we Wrocławiu

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Przygotowujemy się z kolegami do otwarcia pewnego biznesu. A wybory przy okazji. Akurat mamy trochę wolnego czasu - mówi Marcin Markowski (30), najmłodszy kandydat na prezydenta Wrocławia z Komitetu Porozumienie Obywatele dla Wrocławia, od czasu zakończenia studiów bezrobotny. Amator koniaku.
Markowski: metro we Wrocławiu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Markowski: metro we Wrocławiu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Markowski: metro we Wrocławiu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Dlaczego zdecydował się pan kandydować?

Urodziłem się we Wrocławiu, skończyłem dwa kierunki studiów na Uniwersytecie Wrocławskim: historię i administrację. Zdecydowałem się kandydować głównie dlatego, że uważam, iż samorząd powinien być kierowany przez ludzi stąd, a nie ludzi, którzy większość czasu spędzają w Warszawie, urządzając spory polityczne. Wystarczy spojrzeć na dwóch kandydatów partyjnych: Jackiewicza i Piechotę. Wiem, że kadencja sejmu się kończy i każdy stara się tam załapać na jakiś stołeczek, bo za rok wybory i nie wiadomo, jak one się potoczą. Na razie mamy Pana Dutkiewicza, który został namaszczony przez dawną koalicję PO-PIS, a potem się z nimi pokłócił. Wiadomo, że poszło o pieniądze i pewne ambicje polityczne. Stwierdziliśmy, że warto postawić na ludzi bezpartyjnych. Zdecydowaliśmy się powołać Komitet Wyborczy i wystartować.

Jak pan ocenia swoje szanse na wygraną?

Trudne pytanie. Wszystko zależy od decyzji wyborców, a wiadomo, że los wyborców na pstrym koniu jeździ.

A jak ocenia pan skuteczność swojej kampanii?

Prowadzimy naszą kampanię inaczej niż reszta kandydatów. Nie skupiamy się na billboardach i plakatach, bo naszym zdaniem lepiej te pieniądze przeznaczyć na inne środki. Przede wszystkim docieramy bezpośrednio do wyborców i rozmawiamy z nimi, ale wiadomo, ze nie da się dotrzeć do każdego. Myślę, że jeśli nasz komitet będzie w środku stawki to będzie dobrze.

Co odróżnia pana kandydaturę od prezydentury Dutkiewicza?

Przede wszystkim jestem młodszy od urzędującego prezydenta, po drugie nie stoi za mną olbrzymi biznes, który zdążył się już związać z Dutkiewiczem i właściwie tylko z nim realizuje swoje projekty, które przynoszą zyski nie tylko jemu, ale też oligarchom biznesu, którzy go wspierają. My jesteśmy młodzi, mamy nowe spojrzenie na rozwój tego miasta.

A więc pana wiek do atut?

Tak, bo ci, którzy dziś mówią, że jestem za młody, za dziesięć lat powiedzą, że jestem za stary.

Czym się pan teraz zajmuje?

Szeroko pojętą prywatną inicjatywą.

A konkretniej?

Przygotowujemy się z kolegami do otwarcia pewnego biznesu. A wybory przy okazji. Akurat mamy trochę wolnego czasu.

Pana pomysł na Wrocław?

W naszym mieście jest wiele nierozwiązanych problemów, na przykład nie ma walki z wandalizmem. Po co remontować te wszystkie kamienice i odnawiać przystanki, skoro na następny dzień są one dewastowane. Właściwie można by było odnawiać kamienice od pierwszego piętra wzwyż, a dół zostawiać. Trzeba zwiększyć ilość patroli policji kosztem likwidacji strażników miejskich, którzy potrafią jedynie zakładać blokady na koła i przeganiać staruszki dorabiające do renty, sprzedając marchewkę, a w ogóle nie radzą sobie z żebrakami i łobuzami. Strażnicy miejscy z reguły rekrutują się z ludzi, którzy nie dostali się do policji z powodu słabej sprawności fizycznej lub psychicznej. Już lepiej dogadać się z Żandarmerią Wojskową, która mogłaby pomóc w patrolowaniu ulic. Są to ludzie sprawni, każdy ma powyżej 1,8 m, wykształcenie prawnicze, a do tego każdy z nich musi znać język obcy.

Chcę usprawnić komunikację miejską. Korki są olbrzymie, a remonty są masowo rozpoczynane „na hura” w lecie, kompletnie bez logicznego planu. Aut przybywa i nie nadążymy z budową obwodnic. Trzeba promować komunikację miejską, a być może trzeba będzie posunąć się do budowy metra we Wrocławiu. Wielu ludzi twierdzi, że to niemożliwe, ale wiadomo: są eksperci i eksperci. Moi eksperci są zdania, że da się zbudować metro we Wrocławiu – w przeciwieństwie do ekspertów pana Dutkiewicza.

Stać nas na metro?

W końcu kiedyś muszą się zakończyć te wielkie inwestycje rozpoczęte przez pana Dutkiewicza – aquaparki, fontanny itp. Wtedy znalazłyby się pieniądze na metro. Skoro wcześniej można było zadłużać miasto bez ograniczeń, dlaczego nie wykorzystać możliwości stworzenia naprawdę szybkiego transportu?

Co byłoby według pana najlepszą promocją dla Wrocławia?

Myślę, że sport, zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Koszykówka, siatkówka, piłka ręczna, ale też praktycznie nieistniejący we Wrocławiu hokej. Można by było przywrócić te dyscypliny do poziomu pierwszoligowego. Nie kosztuje to dużo – ¾ z budżetu, ¼ ze środków prywatnych. Należy położyć nacisk na szkolenia sportowe dla młodzieży, warto też lepiej zagospodarować Stadion Olimpijski. Sport odciąga młodzież od dużo gorszych pomysłów na czas wolny.

Trzeba jednak pamiętać, że wszelkiego rodzaju promocje, typu EXPO, są idealną okazją do wycieku pieniędzy z kasy miejskiej, bo nikt nie kontroluje. Nikt nie wie, ile broszur jest drukowanych i przez kogo. Przez cztery lata ubiegaliśmy się o EXPO, które było z góry skazane na porażkę i wszyscy o tym mówili.

Popiera pan projekt Tramwaju Plus?

Ciężko powiedzieć. Metro jest najszybsze. Można by było wykorzystać też komunikację kolejową. Co chwilę obiecują kolej podmiejską i nic z tego nie wynika. Gdyby te wszystkie obietnice Zdrojewskiego i Dutkiewicza się spełniły, żylibyśmy w mieście marzeń i snów. Tak samo gdyby rząd spełniał wszystkie obietnice, Polska byłaby już dawno światowym mocarstwem. Ale to są partie typowo populistyczne. Ludzi zawsze ciągnęło do władzy, bo gdzie jest władza, tam są pieniądze, a gdzie są pieniądze, tam są układy. Człowiek władzy nigdy nie zginie, bo zawsze będzie wspierany przez lobbystów. Od 1945 roku nic się w tym względzie nie zmieniło.

A panu na tym nie zależy?

To jest samorząd i tutaj trzeba się skupić na sprawach miasta, ale niestety sprawy polityczne są przenoszone na lokalne władze. Liczę na to, że do rady Miejskiej wejdzie większość kandydatów z mojego Komitetu i wtedy nie będzie sporów partyjnych. Jedną z wielu wad demokracji jest to, że część wyborców patrzy na billboard, na wygląd kandydata albo na to, jak układa się jego życie prywatne, a nie zwraca uwagi na jego program wyborczy. Ja chciałbym zaapelować do wrocławian, by wreszcie zagłosowali na niezależnych kandydatów.

Dziękuję za rozmowę.


Marta Gołębiowska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl