Mało, że wynalazł skafander dla nurka to jeszcze zaprezentował zebranej nad Odrą publiczności jego działanie: „24 czerwca 1797 roku miejscowy inżynier Pan Klingert z miejscowości Opatowice, wsi oddalonej o milę od naszego miasta zorganizował w korycie Odry zanurzenie nurka”. Skafander Klingerta nie tylko umożliwiał pełne zanurzenie, ale także porozumiewanie się z osobami przebywającymi na lądzie. Tak też było owego czerwcowego dnia, nurek dosłownie przespacerował się po dnie rzeki i przez wąż zakończony małym megafonem informował zebraną publiczność, co widzi. Słuchał też komentarzy zdziwionego tłumu. Aby pokaz był jeszcze bardziej przekonujący, nurek ściął drzewo wyrastające z dna Odry. Po tym akcie chciał rozprawić się z następnym pniem, ale posłuszeństwa odmówiła piła, którą zabrał ze sobą pod wodę. Jednak skafander miał też wady – w żaden sposób nie chronił przed zimnem panującym pod powierzchnia wody, a jego hełm był wyjątkowo ciężki, ale i tak najdłuższe zanurzenie podczas tego pokazu trwało 13 minut. Konstruowanie podwodnych urządzeń chyba spodobało się Klingertowi, bo idąc za ciosem wynalazł jeszcze lampę do prac pod woda, a nawet. . . prototyp łodzi podwodnej. Mógł sobie pozwolić na luksus oddawania się swojej pasji, czyli konstruowania coraz to nowych urządzeń. Gdy nurek spacerował po dnie Odry, Klingert był od prawie dziesięciu lat Królewskim Mechanikiem Monarchii Pruskiej i właścicielem dobrze prosperującej firmy. Był to niebywały sukces zważywszy, że wcześniej nie powodziło mu się tak dobrze. Co prawda jego rodzina nie należała do biednych, ale urządzenia, jakie konstruował w warsztacie przy wrocławskim gimnazjum św. Marii Magdaleny, którego był absolwentem nie cieszyły się wielka popularnością i wynalazca raczej nie należał wtedy do ludzi majętnych i odnoszących sukcesy. Dopiero śmierć jego mistrza Johanna Taschla pozwoliła mu rozwinąć skrzydła. Przejął po nim warsztat przy szkole św. Marii Magdaleny i wkrótce dostał królewska nominację. Skafander dla nurka był dopełnieniem tych sukcesów. Ale Klingert nie spoczął na laurach i wkrótce zadziwił Wrocław nowymi wynalazkami. Wymyślił sztuczne ramię dla niefartownego myśliwego, który prawą rękę stracił w wyniku postrzału na polowaniu. Zbudował też napęd do zegara elektrycznego. Dzięki swojemu urządzeniu do ćwiczeń poprawiających sprawność stał się prekursorem fizjoterapii, a sama maszyna jest do dzisiaj wykorzystywana w rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Karl Klingert zmarł na tyfus jako sławny mechanik i wynalazca we Wrocławiu w 1828 roku. Jego urządzenia przeszły do historii, a dziś replikę słynnego skafandra do nurkowania możemy oglądać we wrocławskim Arsenale.
Wrocław
Spacer po dnie
2010-11-22, 00:00
autor: Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocł
Po ojcu mógł odziedziczyć gorzelnię, ale postanowił zostać wynalazcą. Dzisiaj jego nazwisko jest we Wrocławiu prawie nieznane, a to właśnie Karl Heinrich Klingert – wrocławski mechanik i konstruktor zbudował m.in. pierwszy kompletny strój do nurkowania.
Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocł