Przecież to wielki wstyd, mieć takie szkaradztwo na osiedlu! Budynek na rogu ulic Olszewskiego i Rodakowskiego. Kilka lat temu był tam sklep spożywczy, później przeróżne usługi. Od wielu miesięcy budynek jednak stoi pusty. - Pusty i kompletnie zdewastowany - mówi Marek Kowal, który spacerował nieopodal.
Szary kolor, wybite szyby, odpadający tynk. Na dyktach wisi mnóstwo starych ogłoszeń. Przy ruderze rosną chwasty... Przez dziurę w ścianie widać, że w środku od dawna nikogo nie było. Pełno śmieci, porozbijane butelki. Śmierdzi. - W całym ciągu ulicy Olszewskiego w takich samych miejscach powstały plomby narożnikowe. Tylko tutaj nie. I wszystko z powodu tej ruiny. Nie rozumiem, dlaczego nikt tego nie zrówna z ziemią i nie postawi czegoś nowego? - pyta zdenerwowany Kamil Górecki.
Budynek i działkę pod nim kupiła parę lat temu forma Integer. Jej właściciele mają jeden cel: wyburzyć ruderę, a następnie wybudować na jej zgliszczach stylizowaną kamienicę. Biskupin jest osiedlem, które znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków. Oznacza to, że nowobudowane obiekty muszą spełniać kilka ważnych cech. Np. nie mogą być wyższe, niż inne budynki, nie mogą też mieć krzykliwej, nowoczesnej architektury. - I dlatego zaprojektowaliśmy budynek stylizowany na zabytkowy. Wszystko zgodnie z obowiązującymi wymogami - informuje Dariusz Skrabski, dyrektor z firmy Integer.
Budynek wygląda strasznie. Miejmy nadzieję, że miejscy urzędnicy w końcu zgodzą się na rozbiórkę! Fot. WFP
Udało nam się dowiedzieć, że na parterze nowej kamienicy ma być sklep, a na wyższych piętrach - mieszkania. Wszystko pięknie, tylko dlaczego firma nie przystępuje do pracy i nie zacznie wyburzać obiektu? Ustaliliśmy, że miejscy urzędnicy swoimi decyzjami spowalniają inwestycję. Do tego stopnia, że w końcu Integer nie wytrzymał i oddał sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Niedawno sąd zakończył proces i wydał wyrok, który unieważnił wszelkie wcześniejsze decyzje urzędu miejskiego. Oznacza to, że firma Integer musi zacząć starać się... o względy magistratu od początku. - Wysłaliśmy wniosek o pozwolenie na rozbiórkę rudery - powiedział nam Dariusz Skrabski. - Jak do tej pory, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Urząd miejski ma 30 dni na ustosunkowanie się do wniosku. Po upływie 30 dni, jeśli nie odpowie firmie, to zapłaci śmiesznie niską karę i „zarobi” kolejne 30 dni na podjęcie decyzji. Cały proces może trwać bardzo długo. W magistracie dowiedzieliśmy się, że nie podjęto jeszcze żadnej decyzji. A budynek jak szpecił Biskupin, tak szpeci i pewnie jeszcze długo będzie szpecił...
Pani Kunegunda marzy, żeby w końcu rudera zniknęła z powierzchni ziemi. Fot. WFP
