Dwie inne budowle o podobnej konstrukcji znajdują się na Nowym Targu i placu Solnym. Niemcy nazywali je Rettungsstele. Bunkier naprzeciwko dworca ma 50 metrów długości i 25 szerokości. Płyta stropowa ma prawie dwa metry grubości.
- Konstrukcja obiektu jest bardzo mocna. Żadna bomba lotnicza nie naruszyłaby płyty stropowej i ścian. Wysadzanie jest wyjątkowo trudne z powodu sieci drutów w żelbetonie – podkreśla Marek Łukowski z firmy wyburzeniowej Lewiatan.
Bunkry w mieście wybudowano na wypadek bombardowania miasta. Podczas alarmów schronienie znajdowali tam mieszkańcy. W niektórych bunkrach znajdowały się agregaty prądotwórcze i dostęp do wody pitnej.
- W latach dziewięćdziesiątych jednokondygnacyjny schron udostępniono sklepikarzom. Po zakończeniu wyburzania powstanie w jego miejscu parking na ponad 200 samochodów, który zajmie większą powierzchnię niż rozebrany schron – informuje Bartłomiej Sarna, rzecznik PKP Oddział Gospodarowania Nieruchomościami we Wrocławiu.
Robotnicy strzałowi nawiercają otwory w bunkrze i wkładają rozkawałkowane ładunki dynamitu skalnego, który jest silnym plastycznym materiałem wybuchowym na bazie nitrogliceryny. Po załadowaniu otworu zasypuje się go mokrym piaskiem tzw. przybitką i po nadaniu sygnałów ostrzegawczych odpala.
Schron wyburza dziesięć osób. Na zniszczenie całości zostanie zużyte ok. 5 ton materiału wybuchowego.