Miłośnicy złotego trunku mogli mówić o prawdziwym szczęściu. Piwo w połowie XIX wieku warzyło we Wrocławiu niemal 60 prywatnych browarów. Z biegiem lat ta liczba spadała, ale wrocławianie i tak nie mogli narzekać, bo poza lokalnymi piwami do miasta płynął także szeroki strumień importowanych trunków z Bawarii, Śląska i Czech. Doszło do tego, że w stolicy Dolnego Śląska można było spróbować ponad 200 różnych gatunków piwa! Ponieważ wrocławianie zwykli traktować piwo jako dodatek do jedzenia i niemal codziennie zaglądali do kufla, karczmarze i restauratorzy prześcigali się w ofercie piwnego baru. W ekskluzywnych restauracjach serwowano drogie piwo z Bawarii lub Wiednia. Dla posiadaczy chudszego portfela pozostawały trunki z lokalnych browarów. Jednak nikt nie narzekał, bo wrocławskim piwom na jakości też nie zbywało. Pod koniec XIX wieku istniało tak wiele lokali serwujących piwo, że niektóre ulice wręcz słynęły z ich ilości. Na jeden z odcinków nadodrzańskiej Promenady mówiono nawet „ulica ogródków piwnych”, bo obok siebie istniało tam kilka tego typu przybytków. Oczywiście najwięcej było ich w centrum miasta, ale również mieszkańcy nieco oddalonych dzielnic mogli cieszyć się znakomitymi piwiarniami. Na dzisiejszej ulicy Jedności Narodowej działała restauracja należąca do wielkiego, berlińskiego koncernu piwowarskiego. W „Zum Schultheiss”, który znajdował się na terenie zachowanego do dziś browaru przy ulicy Jedności Narodowej chętnie biesiadowali nie tylko mieszkańcy Śródmieścia. Wielkość lokalu i świeże piwo przyciągało koneserów złotego trunku z całego miasta. Piwiarnie przy browarach były zjawiskiem powszechnym, bywało, iż to właśnie od nich zaczynała się popularność samego browaru. Tak było w przypadku Karla Kipkego, który najpierw założył, przy dzisiejszej ulicy Legnickiej piwiarnie, a później otworzył browar. Z czasem stał się jednym z największych piwnych potentatów we Wrocławiu. Nawet w miejscu tak nobliwym jak Ostrów Tumski istniała niegdyś piwiarnia o wdzięcznej nazwie „Wrocławska Katedra”. Była to jedna z najstarszych karczm w mieście, bo swoją działalność rozpoczęła jeszcze w średniowieczu. Wiele piwiarni znajdowało się przy hotelach i innych publicznych budynkach. W istniejącym do dziś gmachu kina Lwów popularnością cieszyła się restauracja „Roxy”. Różniła się nieco od innych miejsc tego typu w mieście. W czasach, gdy piwiarnie stylizowano na tradycyjne karczmy, „Roxy” miała modernistyczny, skromny wystrój nawiązujący do budynku, w którym się znajdowała. Niektóre piwiarnie były szczególnie popularne wśród danej grupy społecznej. Studenci upodobali sobie „Namslauer Bierhalle” przy dzisiejszej ulicy Nowej. Podawano tam niedrogie, ale smaczne piwo z namysłowskiego browaru Haselbacha. Do dziś po dawnej potędze piwowarskiej miasta nie zostało prawie nic. Browary, które szczęśliwie ocalały z wojny przestały działać. Z dawnych piwiarni zachowała się jedynie Piwnica Świdnicka, a w Pałacu Królewskim można oglądać pamiątki po lokalach, których już nie ma: szyldy, kufle i butelki.
Wrocław
Piwne miasto
2011-01-27, 00:00
autor: Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego we Wr
Mamy karnawał, a więc najlepszy czas, aby powspominać dawne wrocławskie piwiarnie! Od zawsze wrocławianie szczególnie gustowali w piwie, które pito w naszym mieście w wielu miejscach i w ogromnych ilościach. Poza legendarną Piwnicą Świdnicką sławą chlubiły się też inne lokale.
Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego we Wr