W pewnym momencie remont ulicy Strzegomskiej można było uznać niemal za przeklęty. Trwał i trwał, i trwał. Potem, by móc skończyć prace, wykonawca musiał sprowadzać specjalne nagrzewnice, które umożliwiły kładzenie asfaltu bez względu na zimno i śnieg. Mimo to kolejne terminy oddania jej do użytku były odwlekane. Aby kierowcy mogli szybciej korzystać z jezdni, zrezygnowano z ostatniej, ścieralnej warstwy asfaltu.
Jak się jeździ, postanowiliśmy sprawdzić w sobotę.
Zjeżdżając z estakady, już widać dwupasmową w każdą stronę, jezdnię. Sprawnie w porównaniu z czasem remontu i rozkopów, dojechaliśmy do ronda. Nawracanie i jazda w stronę miasta również nie sprawiło problemów. Kierowca, jadąc w stronę centrum, musi jednak uważać na wystające studzienki kanalizacyjne.
Problem stanowi również sygnalizacja świetlna. Najprawdopodobniej jak w przypadku ul. Legnickiej, mają zapobiec wyścigom samochodowym, bo aby podjechać pod skrzyżowanie tak, żeby zobaczyć zielone światło, wynosi od 20 do 30 km/h. Jednak dlaczego światła dla autobusów mają zbyt krótkie „zielone”? Urząd miejski zapewniał, że choć na tramwaj mieszkańcom Nowego Dworu przyjdzie poczekać, to dzięki innym środkom komunikacji miejskiej sprawnie będą przemieszczali się do centrum i z powrotem. Światła dla autobusów palą się bowiem zbyt krótko i rzadko. Na przystankach mieszczą się trzy, ale na zielonym szansę mają na przejechanie tylko dwa.
Remont Strzegomskiej kosztował 44 mln zł, a ile kosztuje zmiana czasu cykli świetlnych tak, by można było swobodnie korzystać z nowej jezdni?