Argumentem przemawiającym za skróceniem tegorocznych wakacji i wcześniejszym, bo już w sierpniu, rozpoczęciem roku szkolnego miałoby być bezpieczeństwo uczniów, którzy ostatni raz do szkół poszliby w czerwcu przyszłego roku, tuż przed rozpoczęciem turnieju.
Resort chce by to samorządy lokalne i dyrektorzy szkół sami podejmowali decyzję o "zawieszeniu zajęć na czas oznaczony w związku z wydarzeniami ogólnopolskimi i międzynarodowymi o charakterze masowym, które mogą zagrozić bezpieczeństwu uczniów, uniemożliwić dotarcie do szkoły i placówki lub powrót z niej, a także organizację zajęć w szkole i placówce."
Wrocław raczej z tej propozycji nie skorzysta. - Cieszę się, że ministerstwo dało samorządom autonomię w decydowaniu o wprowadzeniu tych zmian. Wydaje mi się jednak, że to nie będzie konieczne. Mistrzostwa piłkarskie będą czasem święta we Wrocławiu a nie sytuacją, w której należy wprowadzić zarządzanie kryzysowe. Poza tym na razie nie mamy pełnych informacji co do drużyn i kibiców którzy przyjadą do miasta. Nie wydaje mi się także, że uczniowie przebywający w tym czasie we Wrocławiu mogą generować taki ruch, który przeszkadzałby imprezie – tłumaczy wiceprezydent Jarosław Obremski.