Okrutny los spotka niebawem Daszę, sportowa klacz, która całe swoje życie startowała w skokach przez przeszkody. Była podziwiana, stawiano na nią duże pieniądze i karmiono najlepszymi paszami.
O stan jej zdrowia dbali najlepsi weterynarze, a ludzie, jak się Daszy zdawało, bardzo ją kochali. Dasza żyła w bajce, najpewniej przekonana, że tak właśnie wygląda standardowe końskie życie.
Jednak gdy przeszła ma emeryturę wszyscy o niej zapomnieli. Z Niemiec trafiła do handlarza w jednej z podwrocławskich miejscowości. Jest w ciąży. Gdy urodzi właściciel chce ją oddać do rzeźni.
Dasza ma dziś 14 lat. Chore trzeszczki. Obolały kręgosłup. Boi się człowieka, jej właściciel trąca ją wiadrem i odgania. Termin wyźrebienia określono na kwiecień. Dasza stoi w czymś na kształt dużego wychodka drewnianego, w którym dziury pozatykano starym namiotem. Teren został grodzony drutem kolczastym - ale Dasza rzadko opuszcza swój "boks", musi nabierać wagi, wszak po odchowaniu źrebaka Daszowa bajka dobiegnie końca. W rzeźni.
Walkę o uratowanie klaczy rozpoczęła fundacja Centaurus. - Mamy czas do 20 lutego na uzbieranie 3800. Taką cenę i termin wyznaczył właściciel – tłumaczy Dominika Kalawińska z fundacji. Gdy uda się uzbierać wymaganą kwotę koń wraz z jeszcze nienarodzonym płodem trafią do stadniny fundacji pod Wrocławiem.