Zajazd „Pod Złotym Berłem” przy dzisiejszej ulicy Kuźniczej 22 należał w dziewiętnastym wieku do najstarszych i najgłośniejszych lokali gastronomicznych w mieście, chętnie odwiedzanych przez przyjezdnych Polaków jak i rodowitych wrocławian. Zresztą całą ulicę Kuźniczą można było nazwać „polską”, bo poza gospodą „Pod Złotym Berłem” znajdowały się tu też inne przybytki o swojsko brzmiących nazwach: „Pod czerwonym Polakiem”, „Pod Miastem Warszawą” czy „Pod Dwoma Polakami”. Jednak to gospoda z berłem w nazwie nie miała sobie równych. Wrocławianie mieli dużo czasu żeby ją polubić, bo powstała w 1507 roku i od tamtej pory cieszyła się niesłabnącą popularnością. Być może była to zasługa mocnego i aromatycznego piwa. Podobno nawet umierających stawiało ono na nogi. Legenda głosi, że leżący już na łożu śmierci baron Carl von Stein, odpowiedzialny za zniesienie pańszczyzny w Niemczech, wyzdrowiał po wypiciu serwowanego w gospodzie trunku. Ale najwierniejszą klientelę lokalu stanowili przebywający we Wrocławiu Polacy. Czuli się tu jak u siebie, może dlatego, że już w progu witał ich polski napis umieszczony w godle nad wejściem: „ Wjazdny Dom Pod Złotym Berłem”. Gościł w nim nawet sam autor hymnu narodowego, Józef Wybicki. Mieszkał tu z synami niemal dwa lata zajmując pokoje na poddaszu kamienicy. Także wirtuoz skrzypiec, Karol Lipiński lubił atmosferę gospody „Pod Złotym Berłem”. Zawsze, gdy koncertował we Wrocławiu zatrzymywał się w zajeździe przy Kuźniczej. Tu też można było kupić bilety na jego koncerty, zdarzało się nawet, że raczył bywalców gospody swoją muzyką. Być może był też zajazd natchnieniem dla pewnego literata. W październiku 1809 roku zatrzymał się w nim pisarz, Fryderyk Skarbek. Chyba i jego ujął klimat lokalu, bo podobne miejsce pojawia się w jego prozie. Bohaterowie książki Skarbka, „Podróż bez celu” zatrzymują się na nocleg w pewnej wrocławskiej gospodzie. Choć jej nazwa nie została prze autora podana, dużo wskazuje na to, że był to właśnie zajazd „Pod Złotym Berłem”. W czasie oblężenia miasta dom uległ zniszczeniu, jednak parter wraz z ozdobionym polskim napisem godłem ocalał. Widać je jeszcze na powojennych fotografiach. Ale nikt nie wie, co się stało z godłem później ani nawet, kiedy dokładnie znikło z ocalałych fragmentów domu. Czy zostało skute czy może ukradzione? Teraz na miejscu dawnej gospody „Pod Złotym Berłem” stoi budynek Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. I zapewne niewiele osób wie, że kiedyś w tym miejscu mieściła się słynna wrocławska gospoda.