Wrocławski rynek przeżył "najazd" wozów straży pożarnych. Wszystko zaczęło się po godz. 16.00.
W Piwnicy Świdnickiej kucharz rozpalał palenisko w kuchni. Pojawił się dym, a wraz z nim włączyła się alarm przeciwpożarowy, który zaalarmował straż pożarną. Na miejsce przyjechało również pogotowie gazowe, pogotowie ratunkowe i strażnicy miejscy.
- Wszystko wyglądało przerażająco - powiedziała pani Ania, która przechodziła przez Rynek. - W pewnym momencie wydawało się, że płonie ratusz. Serce podeszło mi do gardła. Inni przechodnie również się zatrzymywali.
- Nikomu nic się nie stało - uspokaja Remigiusz Adamańczyk, rzecznik prasowy straży pożarnej we Wrocławiu.
Najprawdopodobniej zapaliła się sadza w kominie. Straż sprawdza obecnie budynek.