- W innych miastach na chodnikach jest dużo czyściej. Możemy mieć nowoczesne budynki i instytucje, ale póki nie zmienimy siebie i swojej mentalności, nie staniemy się europejską metropolią – gorzko podsumował nasz czytelnik.
Kacper, właściciel ślicznego owczarka, otwarcie przyznaje, że po swoim pupilu nie sprząta, bo się… brzydzi. Nie może przemóc wstrętu, który ogarnia, go na samą myśl o dotykaniu odchodów, nawet przez torebkę czy woreczek. Wielu ludzi zaniedbuje obowiązek sprzątania po swoim psie po prostu z lenistwa czy wręcz ignorancji.
- W 2009 roku zwiększyliśmy liczbę pojemników na psie odchody aż o tysiąc, do liczby 1250. Mieszczą się one na terenach należących do gminy i do ZDiUM – Zieleń Miejska i właściciele spółdzielni mieszkaniowych ustawiają własne. Lokalizacje wybraliśmy pod wpływem sugestii Rad Osiedli i samych mieszkańców – mówi Ewa Mazur, rzeczniczka prasowa ZDiUM.
Wrzucisz - nie wdepniesz
Okazuje się, że problemem są nie tylko nieodpowiedzialni za dobro wspólne mieszkańcy, lecz także osoby, które do charakterystycznych, pomarańczowych, czytelnie oznaczonych pojemników z hasłami „Wrzucisz – nie wdepniesz” lub „Psie kupy przyjmuję – serdecznie dziękuję”, wrzucają zwykle śmieci.
- Koszty opróżniania tych pojemników przewyższają czterokrotnie zwykłą wywózkę nieczystości. To są odpady biologiczne i kosze te musza być regularnie dezynfekowane. Butelki po piwie szybko je zapełniają – dodaje Ewa Mazur, która uważa, że dobrych manier i pożytecznych nawyków trzeba uczyć już małe dzieci.
W ten sposób tracimy czas, miejsce i miejskie pieniądze. Z końcem tego roku ogłoszony zostanie nowy przetarg na pojemniki i ich obsługę. Wtedy tez okaże się, czy ich ilość zostanie zwiększona, ale na razie nie widać takiej potrzeby. Konieczna jest za to większa dyscyplina właścicieli psów.
Czy naprawdę jest lepiej?
Sławomir Chechłowski, rzecznik prasowy wrocławskiej staży miejskiej, mówi, że w ciągu kilku lat kultura wrocławian wzrosła, a instalacja pojemników na odchody i dostępność papierowych torebek bardzo w tym pomogły. Mandat za nieposprzątanie po swoim psie wynosi od 20 do nawet 500 zł. Średnio co piąta kara pieniężna, jaką wlepia strażnik miejski, jest właśnie za to.
- Najczyściej jest w okolicach Parku Tołpy przy ul. Nowowiejskiej, a najgorzej chyba wzdłuż ulicy Grabiszyńskiej, ale pewnie mieszkańcy różnych dzielnic miasta mieliby na ten temat co nie co do powiedzenia. W krajach skandynawskich nawet upuszczenie papierka na chodnik oburza przechodniów. Nie jesteśmy nauczeni upominać obcych ludzi – tłumaczyi Ewa Mazur.
Agata, która sprząta po swoim psie, narzeka na brak jakichkolwiek koszów na śmieci na wałach przy Odrze.
- Znam swoje obowiązki, ale jak mam iść dwa kilometry z kupą w ręce, to mi się odechciewa - przyznaje.