Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Surowcowa hossa może zagrozić gospodarce

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rosnące ceny surowców energetycznych, metali i produktów rolnych stają się barierą wzrostu gospodarczego. Na razie powodują narastanie inflacji i reakcje banków centralnych, zmuszonych do podnoszenia stóp procentowych.
Surowcowa hossa może zagrozić gospodarce
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Zawrotne zwyżki cen wielu surowców rozpatruje się ostatnio zwykle z punktu widzenia zysków, jakie mogły i mogą przynieść inwestorom. Zachwyt nad zwyżkami cen bawełny o prawie 26 proc. od początku 2011 roku i o 154 proc. w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, ponad 90-proc. zwyżką notowań pszenicy od lutego ubiegłego roku, rekordowymi, przekraczającymi 10 tys. dolarów za tonę cenami miedzi, powoli ustępuje obawom o to, że drożejące surowce zaczną dusić dopiero co odżywającą globalną gospodarkę.

Obawy te zdają się jak najbardziej uzasadnione. O ile od wczesnej wiosny 2009 roku, czyli apogeum globalnej bessy do połowy 2010 roku dynamicznie rosły jedynie notowania surowców przemysłowych, głównie ropy naftowej i miedzi, to od czerwca ubiegłego roku zaczęło się szaleństwo cen surowców rolnych. Wyjaśnienia tego zjawiska warunkami pogodowymi oraz zwiększającą się zamożnością społeczeństw, szczególnie w krajach azjatyckich, wydają się być dużym uproszczeniem oceny realnych przyczyn. Przez świat nie przetoczył się aż tak wielki kataklizm, by spowodował jednoczesny wzrost cen kawy, kakao, pszenicy, soi, ryżu, cukru, kukurydzy i bawełny, by wymienić tylko te najbardziej popularne. W każdym z tych przypadków zwyżki sięgają od 60 do 180 proc. w ciągu zaledwie 6-8 miesięcy. Jednocześnie ceny ropy naftowej i miedzi też nie próżnowały. Choć w ich przypadku dynamika wzrostu nie był już tak oszałamiająca, to jednak poziomy, jakie osiągały, przypominają czasy największego boomu gospodarczego.

Tymczasem globalna gospodarka tylko pozornie wygląda na kwitnącą. Według najnowszych szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2010 roku rozwijała się w tempie 5 proc., czyli najwyższym od 2007 roku. Trzeba jednak pamiętać, że spora część surowcowej hossy miała miejsce w 2009 roku, gdy tempo wzrostu gospodarczego było znacznie niższe. Prognozy na 2011 rok nie są już tak optymistyczne i zakładają zwyżkę o 4,4 proc. i 4,5 proc. w 2012 roku. JP Morgan jest o wiele bardziej wstrzemięźliwy, szacując ubiegłoroczny wzrost na 3,7 proc. i przewidując zwyżkę w 2011 roku na 3 proc. Spośród największych gospodarek świata jedynie Chiny mają ponadprzeciętną dynamikę. Ale i tam, a także w innych szybko rozwijających się krajach azjatyckich, mamy do czynienia z coraz bardziej energicznym studzeniem koniunktury. Zdaniem JP Morgan w Japonii wzrost sięgnie zaledwie 1,1 proc., w Stanach Zjednoczonych 2,6 proc. a w strefie euro 1,6 proc. Przy założeniu, że średnia cena ropy naftowej wyniesie 92 dolarów za baryłkę, a notowania metali wzrosną średnio o 10 proc.

Na razie zwyżki cen surowców przekładają się na gospodarkę pośrednio, poprzez wzrost inflacji. To zaś skłania do zaostrzania polityki pieniężnej coraz większą liczbę państw. W Azji na podwyżki stóp procentowych zdecydowała się większość banków centralnych. Nerwowo zrobiło się także w Europie. Gdy okazało się, że w styczniu inflacja w strefie euro sięgnęła 2,4 proc., pojawiły się wypowiedzi przedstawicieli władz o konieczności podjęcia zdecydowanych kroków, w tym z zakresu polityki pieniężnej. Po ostatnim posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego to stanowisko zostało złagodzone, prawdopodobnie tylko dlatego, by nie doprowadzić do umocnienia euro. Jean Claude Trichet dostrzega rosnącą inflację, jednak traktuje to zjawisko jako krótkotrwałe. Zdaniem analityków UBS już w czerwcu cykl podwyżek stóp może rozpocząć szwajcarski bank centralny, choć mocny frank już wcześniej bardzo dokuczał konkurencyjności szwajcarskiej gospodarki. Teraz zagrożenie inflacyjne zdaje się przeważać.

Zagrożenie nadmiernym wzrostem cen surowców zaczyna być dostrzegane jak poważny problem przez międzynarodowe instytucje finansowe i polityków. W niedawnym wywiadzie Robert Zoelick, prezes Banku Światowego, wezwał liderów krajów grupy G20 do pilnego zajęcia się problemem rosnących cen żywności, by zmniejszyć ryzyko inflacji i spowolnienia wzrostu gospodarczego. Przypomniał przy tym doświadczenia z 2008 roku, gdy mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. Wówczas przyczyną załamania była spekulacyjna bańka na rynku nieruchomości i perturbacje w systemie finansowym. Teraz zagrożeniem mogą być wysokie ceny surowców. Także Nicolas Sarkozy, prezydent Francji, stanowczo opowiada się za podjęciem kroków zmierzających do ograniczenia tego zagrożenia, między innymi poprzez regulacje na rynkach finansowych. Również Komisja Europejska zwróciła uwagę na związek między spekulacją na tych rynkach, a wzrostem notowań surowców. Surowce stają się jej zdaniem coraz bardziej aktywami finansowymi, a nie źródłem żywności czy czynnikiem produkcji realnych dóbr. Coraz częściej mówi się o konieczności wprowadzenia nowych regulacji, w tym limitowaniu operacji na terminowych rynkach surowcowych. Nie pierwszy raz. Już na początku 2010 roku wprowadzenie takich ograniczeń planował amerykański nadzór nad rynkiem instrumentów pochodnych.

Eksperci rynku miedzi zwracają uwagę, że w 2010 roku nawet 90 proc. popytu na ten metal pochodziło z transakcji spekulacyjnych. Notowania nieustannie rosną, pokonując kolejne rekordy. W czasie boomu z 2008 roku średnia roczna cena miedzi nieznacznie przewyższała 7000 dolarów za tonę. Utrzymanie cen metalu powyżej 10000 dolarów, czy ropy naftowej powyżej 100 dolarów za baryłkę przez dłuższy czas w warunkach słabnącego tempa wzrostu gospodarczego na świecie wydaje się mało realne. Bardziej prawdopodobny jest spadek notowań surowców lub jeszcze mocniejsze ograniczenie ożywienia w gospodarce.


Roman Przasnyski, Open Finance



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl