Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc Wrocławia umarło na dobre. Zabytkowa, ponad stuletnia szklarnia rozsypała się. Część roślin udało się pracownikom ogrodu wywieźć do innych miast, ale inne, głównie największe pozostały. Przed dwoma laty pierwsze przymrozki dokończyły zniszczenia. Sprawdziliśmy co dziś dzieje się we wnętrzach wrocławskiej palmiarni. Przed laty wypełniona po brzegi bujną roślinnością szklarnia straszy uschniętymi a niegdyś wspaniałymi okazami tropikalnych roślin. Z ziemi sterczą kikuty wielkich fikusów a na ścianach wiszą wyschłe pnącza. Na samym środku głównej hali stoi olbrzymie drzewo. Niskie temperatury i brak wody zamieniły je w wielką suszkę, która straszy swoim wyglądem.
Palmiarnia została zamknięta z powodu fatalnego stanu technicznego. Konstrukcja zagrażała przebywającym w niej ludziom. Dziś powybijane szyby w połączeniu z uschniętymi roślinami robią upiorne wrażenie. - Szkoda, naprawdę ogromna szkoda. Pamiętam palmiarnię jeszcze z czasów dzieciństwa - mówi Adrian, 30-letni mieszkaniec Wrocławia, który przychodził tu na spacery z rodzicami. - Tylko tutaj można było zobaczyć rosnące banany i prawdziwego kakaowca - przypomina sobie mężczyzna. - Palmiarnię odbudowano po wojnie, ale nigdy nie zrealizowano całego projektu jeszcze z XIX wieku. A teraz umarła śmiercią techniczną - mówi Tomasz Nowak, dyrektor wrocławskiego ogrodu botanicznego. - Remontować nie ma sensu, ona nie spełnia wymogów. Wiedziałem, że ta palmiarnia musi umrzeć - przekonuje dyrektor.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. We Wrocławiu ma stanąć nowa palmiarnia. - To duże przedsięwzięcie, nie w skali ogrodu, ani nawet uniwersytetu. Zawiązuje się, na razie nieformalny komitet, być może powstanie fundacja, której celem będzie dążenie do powstanie wrocławskiej palmiarni. Nie wykluczone, że zaczynem będzie komitet organizacyjny obchodów dwustulecia ogrodu - mówi Nowak.
Zainteresowanie budową palmiarni oprócz uniwersytetu wyraziło już miasto Wrocław oraz dolnośląski Urząd Marszałkowski. Brano pod uwagę kilka lokalizacji. Między innymi Park Południowy. Jednak finalnie uzgodniono, że obiekt powstanie na terenie ogrodu botanicznego. W jego narożniku u zbiegu ulic kardynała Wyszyńskiego i kard. Hlonda. Dodatkowo miałby zająć teren miejski po drugiej stronie ogrodzenia.
Na razie nie wiadomo jak miałaby wyglądać nowa palmiarnia. - Trzy lata temu wraz z kolegą z wileńskiego ogrodu objechaliśmy Europę, oglądając szklarnie tego typu i mam już pewne doświadczenie. Na pewno musi to być szklarnia na miarę ambicji Wrocławia - przekonuje Tadeusz Nowak. - To ma być wielofunkcyjny obiekt, służący głównie turystyce. Marzy mi się, abyśmy mogli na super reprezentacyjnym balu sylwestrowym spotkać się w palmiarni wrocławskiej. Gdzie zaproszenie będzie wyróżnieniem, jak do opery wiedeńskiej - mówi dyrektor.
Pod względem biologicznym jest to całkowicie możliwe. Według specjalistów dziś nie trzeba czekać dziesiątek lat, aż sadzonki urosną, stając się wspaniałymi okazami. - To najprostsza rzecz. Jest stały budżet na uzupełnianie roślin. No ogół kupuje się już duże rośliny. Poznań tak robi, kupuje po 3 - 5 roślin rocznie za 30-50 tys. zł, które mają po 12 - 13 metrów i naprawdę robią wrażenie. Poznaniacy lubią to oglądać, bo to jest spora atrakcja, możliwa także u nas - przekonuje dyrektor.
Kiedy mogłaby się rozpocząć budowa palmiarni? Tego nikt dziś nie jest w stanie powiedzieć. Nieoficjalnie mówi się, że miasto zainteresuje się bardziej pomysłem dopiero po Euro 2012, a obiekt stanie w 2016 roku, gdy miasto będzie Europejską Stolicą Kultury