Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Jacek Ossowski o tajemnicach Libii

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Moja żona była zadziwiona faktem zaopatrywania nas, za darmo przez państwo w mleko, pieluchy i inne dobra konieczne do pielęgnacji dziecka. Takie tam było prawo – o Libii, Kaddafim, Libijczykach, buncie i cudach przyrody tego kraju opowiada Jacek Ossowski, przewodniczący Rady Miejskiej Wrocławia, który w Libii wraz z rodziną spędził pięć lat.
Jacek Ossowski o tajemnicach Libii
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jacek Ossowski o tajemnicach Libii
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jacek Ossowski o tajemnicach Libii
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jacek Ossowski o tajemnicach Libii
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Poznałem tych ludzi dobrze i poznałem sposób funkcjonowania tej dyktatury. Pułkownik rządzący tym krajem jest człowiekiem bardzo inteligentnym, zdecydowanym i bezwzględnym. Rządzi twardą ręką, ale potrafi wokół siebie zbudować duże poparcie. Potrafił zapewnić sobie pełną władzę nad finansami państwa. Na przełomie lat 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku, gdy tam pracowałem produkt krajowy brutto Libii był taki sam, jak w Polsce a populacja jedynie 3,6 mln osób, czyli per capita był 10 krotnie wyższy.

Pułkownik zbudował w Libii system oparty na grupie ludzi, których sowicie opłacał w zamian za lojalność. Budował swego rodzaju socjalizm, na który w przeciwieństwie do naszego socjalizmu, jego było stać. Finansował grupę ludzi, która go słuchała i go wspierała. Zapewniał ludziom lojalnym spokój i wolność od wszelkich obowiązków. Ci ludzie są mu bardzo wdzięczni. To ogromna armia, która zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli ten kraj się znormalizuje, to wartością stanie się praca. A oni nie są w żadnym stopniu do tego przygotowani. Przez dwa pokolenia żyli na świadomym i bardzo akceptowanym bezrobociu, uzyskując od państwa ogromne dodatki socjalne, w tym wielką pomoc na dzieci.

Pułkownik prowadzi politykę zdecydowanie prorodzinną. Mając kilkoro dzieci w rodzinie rodzice nie musieli już pracować. Wartość zasiłków materialnych i finansowych – ubrania, szkoła, wyżywienie, była tak wysoka, że nie było już potrzeby dorabiania. Zbudowali kraj, w którym było wówczas 3,6 mln obywateli oraz milion ludzi do pracy, którzy przyjechali z całego świata. Zarobki były przyzwoite a oni wykonywali wszystkie prace wymagające kwalifikacji. Pięć lat pracowałem jako wykładowca w Uniwersytecie Garyounis w Benghazi. Zdecydowana większość kadry, szczególnie nauczyciele akademiccy byli obcokrajowcami. Natomiast dziekan był Libijczykiem. Kręciły się także wśród nas takie dziwne postaci, które szybko się z nami zaprzyjaźniły. To byli ci, którzy mieli pilnować, aby przypadkiem nic złego się nie działo i nikt niczego nie knuł. Wyjeżdżając z Polski, do kraju zaprzyjaźnionego, dostawaliśmy dobrą prace i świetne zarobki. Byliśmy traktowani z szacunkiem.

Najlepszym dowodem rozwoju kraju i sukcesu polityki prorodzinnej był wzrost populacji. Dziś mieszka tam niemal siedem milionów obywateli. Benghazi, w którym mieszkałem, liczyło 200 tys. ludzi. Było nieco większe od Opola. Dziś jest większe od Wrocławia, ma 860 tys. mieszkańców.

Istotne profity zapewniała rodzinie także służba wojskowa. Ci ludzie dostawali od państwa mieszkania, samochody, mieli zapewniony byt. Posiadanie dzieci było bardzo dobrą inwestycją. Dziecko dostawało zasiłek, ubrania, pieluchy, importowane mleka. Zresztą sam na tym skorzystałem, ponieważ tam urodził się mój syn i byliśmy tak samo traktowani, jak obywatele tego kraju. Moja żona była zadziwiona faktem zaopatrywania nas przez państwo w mleko, pieluchy i inne dobra konieczne do pielęgnacji dziecka. Takie tam było prawo.

Kaddafi zadbał także o kobiety wyzwalając je w pewnym stopniu. Mogą się uczyć, pracować, wstępować do wojska. Zrobił to wbrew religii, tłumacząc to rozdziałem jej od państwa. Tym samym naraził się bardzo duchownym muzułmańskim. Nie dopuszczał ich do funkcjonowania państwa, ale dawał swobodę w dziedzinie działań religijnych. Nie wpuszczał ich w struktury państwowe, bo wiedział, że z nimi wtedy przegra. Religia muzułmańska obejmuje wszelkie dziedziny życia, włącznie z władzą, co obserwujemy w wielu innych krajach arabskich. To, że jego ochroniarzami są kobiety, to nie przypadek. Po pierwsze kobiety poczuły się za jego rządów wyzwolone, po drugie dla muzułmanina zginać z rąk kobiety oznacza totalny koniec, bezgraniczne upokorzenie, coś co sobie trudno wyobrazić. Muzułmanin jest gotów oddać życie w czasie świętej wojny za Allaha, natomiast nie jest gotów zginać z rąk kobiety. Dlatego Kaddafi obawiając się akcji ze strony wspólnoty muzułmańskiej wiedział, że musi być chroniony przez kobiety. A na walkę z kobietą muzułmanin się nie pisze. To była zapora mentalna. Na tym także polegała przebiegłość polityki dyktatora.

Dysponując całym majątkiem tego kraju budował wokół siebie grupę, której finansowo i materialnie było z jego filozofią bardzo dobrze. To bardzo poważny odsetek społeczeństwa. Jak duża to grupa może świadczyć fakt, że do normalnego funkcjonowania państwa Kaddafi musiał sprowadzać ludzi zza granicy. Wszystkie prace istotne dla funkcjonowania gospodarki były realizowane przez ludzi z Europy, Stanów czy Australii. Proste prace wykonywali ludzie z czarnej Afryki. Libijczycy byli dyrektorami, podglądaczami silnie związanymi z władzą, która miała im jak za to zapłacić.

Skąd więc dzisiejszy bunt?

Nie potrafię tego wyjaśnić i żywię ogromne obawy. Jedyną grupą zorganizowaną w tym kraju, z tego co widziałem wówczas i obserwuję teraz są środowiska związane z islamem. Są to ludzie, którzy mają bardzo ciężkie rachunki do rozliczenia z Kaddafim. Największe obawy budzi to, że my nie wiemy czym są te komitety rewolucyjne, co to są za ludzie. Nie widzieliśmy do tej pory żadnej twarzy, żadnego przywódcy, żadnych dokonań, planów. Tam opozycji nie było. Zbuntowała się głównie część wschodnia Libii, która jest mniej z Kadafim związana. To ogromna odległość od Tripoli, gdzie siedzą urzędnicy. Tam mocniejsze wpływy mają środowiska muzułmańskie, ale też to najbardziej roponośne obszary.

Jeszcze w czasach, kiedy ja byłem wykładowcą w Bengazi były pewne zarysy buntu wśród młodych ludzi, ale Kaddafi załatwiał to błyskawicznie. Ci ludzie byli po prostu likwidowani. Wszelki ślad po nich znikał. Opór był niszczony natychmiast. Dziś najprawdopodobniej jedyną siła zdolną poprowadzić rewolucję są duchowni muzułmańscy.

Co to oznacza?

Nie trudno się domyśleć. Doświadczenie pokazuje, że w ten sposób powstaje kolejny typ dyktatury, bardzo niebezpiecznej. Która z nich jest gorsza, trudno ocenić. Władzę tam dzierżą ludzie, którzy mają pogardę dla życia i dla naszej kultury europejskiej, jest to niebezpieczne.

Jednak nie można zapominać o tym, co Kaddafi zrobił dobrego dla Libii. Choćby edukacja. Każdy miał dostęp do nauki. Nie było zróżnicowania między kobietami a mężczyznami. Wprowadził zasadę, że kobieta może wyjść za maż mając 20 lat. Nawet później niż w Europie. A przecież w tradycji religijnej nawet 12-latki były wydawane za mąż. Na uniwersytetach duża grupę studentów stanowiły kobiety, które normalnie się zachowywały, normalnie wyglądały, chodziły niezakryte. Zachowywały się jak dziewczyny europejskie. Myślę, że przez ostatnie lata wiele się zmieniło także, jeżeli chodzi o mentalność tych ludzi. On jeździli, podróżowali, było ich stać. Internet, komunikacja, to mogło zmienić ich pogląd na świat. Być może młodzi ludzie szukają wolności, ale nie wiem czy oni zbudowali jakiekolwiek struktury zdolne zapewnić im tę wolność. Wśród tych Libijczyków, których znam są ludzie mądrzy, wykształceni, po studiach w Europie i USA. Ludzie, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że konieczne są przemiany. Ale woleli milczeć i mieć możliwość wykonywania swojej pracy w imię dobrobytu, w jakim tam żyli.

Jestem bardzo poruszony tym, co się tam dzieje, ponieważ żywię dla nich wiele sympatii. Mam tam znajomych, z którymi teraz nie mam żadnego kontaktu. Śledzę rozwój uniwersytetu, w którym pracowałem. Znajduje się on 10 kilometrów od Benghazi w małej miejscowości Garyounis. Został zaprojektowany przez Brytyjczyków. Jest to kampus w stylu amerykańskim z wieloma wydziałami. Dziś uczy się tam 36 tys. studentów, tyle co w Politechnice Wrocławskiej. Ci młodzi ludzie, studiują, tworzą elitę i z całą pewnością wolności będą szukali, natomiast o zaplecze polityczne bardzo się martwię.

Kaddafiego może zgubić oświecenie społeczeństwa?

Jego nic nie zgubi. Nie przypuszczam, aby on się poddał i wyjechał. To człowiek, który ma już ponad 70 lat, z tego 40 lat trzyma bezwzględną władzę i jest prawdziwym dyktatorem. To nie jest taki malowany prezydent jak w Egipcie czy w Tunezji. On ma wewnętrzne, głębokie przekonanie, że Libia to on. Nie pełni w tym kraju żadnego urzędu, jest po prostu przywódcą swojej rewolucji. On nie odpuści, nie mam żadnych wątpliwości.

Jaka może być przyszłość Libii?

Obserwując co się dzieje obawiam się, że kraj ten zmierza ku trudnej przyszłości. Jest to monokultura gospodarcza oparta wyłącznie na ropie naftowej. Kaddafi próbował wprowadzić rolnictwo, pomagali mu europejscy specjaliści. Dawał ludziom ziemię. Niestety tam nigdy nie było kultury pracy, więc nie kończyło się to sukcesem. Ten kraj pozostał całkowicie uzależniony od ropy. Kaddafi nie potrafił przy tak dużych dochodach zbudować zaplecza, które dawałoby temu krajowi silną pozycję na przyszłość. W momencie, kiedy znaczenie ropy naftowej w gospodarce światowej zacznie się obniżać, także pozycja tego kraju, jak i mu podobnych zacznie podupadać. W Libii nie ma etosu pracy. Pracują najemnicy przywożeni zza granicy. Mieszkańcy byli przez Kaddafiego opłacani i tym samym uzależnieni od niego.

Bardzo liczę na to, że ten kraj jednak znormalnieje i otworzy się, ponieważ ma jedną dziedzinę, w której może zrobić wielką karierę. To turystyka. Libia jest zupełnie nieznana z tego punktu widzenia a są tam zjawiska, które przyciągałyby cały świat. To przede wszystkim Leptis Magna, rzymskie miasto, jedno z lepiej zachowanych na świecie. Znajduje się na zachód od Trypolisu. Miasto wygląda tak, jakby tam wybuchła bomba neutronowa, która zabija tylko żywych, nie niszcząc niczego więcej. To miasto jest zachowane, tam są ulice, place, sklepy, magazyny, ubikacje, wielki amfiteatr. To wszystko jest w niemal nienaruszonej formie. Wchodzi się do niego i tylko koty się tam kręcą. Brakuje ludzi. W pobliżu jest Sabrata ze wspaniałym teatrem, z którego trybun rozpościera się panorama Morza Śródziemnego. Jest jeszcze obszar, w Europie nie znany, zwany Sierpem Półksiężyca (Ras el hilal). To Góry Zielone (Jabal Akhdar), które bezpośrednio wpadają do morza Śródziemnego. Zatoka, która się tworzy w kontakcie z morzem ma kształt półksiężyca. Półksiężyc ma około 70 km długości. Jest to coś pięknego, niespotykane nigdzie indziej zjawisko. Na odcinku 3 kilometrów góry sięgające 800 metrów nad poziom morza, nagle zatapiają się w nim. Cudowne formy, wspaniała erozja, przepiękne klify. Po prostu bajkowy świat, w którym w ogóle nie ma ludzi. To byłby raj turystyczny. Dolina leży 200 kilometrów na wschód od Benghazi, na każdy weekend tam wyjeżdżałem. Mieszkałem w jaskini, na wysokim klifie, na białym wapieniu rozkładaliśmy materace, grille i tam spędzaliśmy wiele weekendów. Nazwaliśmy to miejsce Tarasem Milionerów. To było tak piękne i urzekające, że wydawało się nam, że żyjemy w zupełnym raju. Była tam tylko jedna maleńka wioska. W żadnym innym miejscu – a znam cały basen Morza Śródziemnego – nie widziałem tak pięknych miejsc, jak tam. W pobliżu leży starożytne greckie miasto Cyrena, dobrze zachowane, z głównym placem otoczonym posągami (Szymon Cyrenajczyk). W pobliżu resztki wspaniałego starożytnego portu.

Wspaniałym zjawiskiem jest Sahara. My się uczymy o niej, że to wielkie piaski a tymczasem Sahara jest tak różnorodna i tak zmienna, że czas najwyższy, aby Europejczycy zaczęli ją poznawać. Kolejną niebywała atrakcją dla wytrawnych turystów mogą być góry Tibesti na granicy Libii i Czadu, dwa tysiące kilometrów od wybrzeża Morza Śródziemnego. Są to góry wypiętrzające się nagle do wysokości 3600 metrów od poziomu 200 metrów, na jakim jest Sahara. Idąc do góry przechodzimy przez wszystkie strefy klimatyczne, na szczycie bywa śnieg. Jest jeszcze Gadames, miasto przy granicy z Tunezją i Algerią, całkowicie zbudowane pod ziemią. Są to jaskinie wykute w bardzo miękkiej skale, gdzie mieszkają ludzie. Na skrzyżowaniach poszczególnych ulic są otwory w stropie, przez które wpada słup światła. Kaddafi w ramach ucywilizowania tego miasta zbudował nowe nieopodal. Chciał, aby ta stara część pozostała zabytkiem a ludzi chciał wyprowadzić na zewnątrz, budując im domy z klimatyzacją. Z tego co wiem nie udało się ich namówić do przeprowadzki. Pod ziemią klimatyzacja jest po prostu lepsza i darmowa.

Libia drugą Tunezją?

Tak, ale w nieporównywalnie większej skali, bo oferta turystyczna mogła by być ogromna. Turystyka mogłaby być alternatywą dla obecnej monokultury gospodarczej. Warunkiem otwarcia się kraju jest zakończenie ery Kadafiego. Niestety, jest tam zbyt duża grupa ludzi, która straciłaby wiele, gdyby Kaddafi odszedł. Ci ludzie musieliby znormalnieć, a to oznacza wzięcie się do roboty. To trudne, jeżeli od pokoleń praktycznie nie robiło się nic.

Gdyby to się jednak powiodło potrzebne by były nowe struktury państwowe, z elementami demokracji. Bo w samą demokrację w państwach arabskich nie wierzę. Tam struktura społeczeństwa jest kompletnie inna niż u nas. Nie mówię, że gorsza. Po prostu inna. Tam występuje struktura hierarchiczna, aby dobrze funkcjonowali muszą mieć kogoś nad sobą. Podstawową komórką jest rodzina, ale nie w sensie europejskim. Tam rodzina to klan, kilkaset osób, które bardzo bronią swoich interesów. W ramach rodziny Libijczycy są niebywale solidarni, pomocni, często zdobywając sukces kosztem rodzin ościennych. To organizacja hierarchiczna, w której najstarszy członek rodziny – mężczyzna decyduje bezwzględnie o wszystkim. Wszyscy pozostali są mu podporządkowani. Tu Kaddafi dobrze trafił, bo oni bardzo szanują tych, których się boją, natomiast nie mają specjalnej skłonności do bycia życzliwym dla ludzi od nich słabszych. To zresztą objawiało się w zasadach prowadzenia wojen w tym świecie. Wróg, pokonany nie zasługuje na litość. I jest to zasada według której odbywa się rewolucja i obrona pozycji dyktatora.


Paf



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl