W kościele zgromadzili się licznie wrocławianie. Niektórzy z nich stali na schodach do świątyni. W ławach zasiedli m.in. Jacek Świat, Dawid Jackiewicz, przedstawiciele rady sejmiku i rady miejskiej oraz ci członkowie PiS, którzy nie udali się do Warszawy.
Na początku nabożeństwa wszystkich przywita proboszcz Adam Drwięga. To on wygłosił kazanie.
- W katastrofie smoleńskiej zginęli wybitni Polacy: prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej z małżonką, politycy, przedstawiciele kancelarii, członkowie Federacji Rodzin Katyńskich i duchowni różnych wyznań - mówił. - Oddali oni życie, by kłamstwo katyńskie przestało istnieć. Dzięki tej tragedii świat się o niej dowiedział. (...) Teraz trzeba połączyć się w modlitwie. Ta modlitwa wyrosła bowiem z wiary naszych ojców. Polacy to naród, który stał przy Chrystusie i Matce Bożej. Tak jak mówił papież Jan Paweł II, nie można zrozumieć człowieka bez Chrystusa.
W kazaniu przywołał również trudną historię Polski, która wielokrotnie była zdradzana. Odniósł się do aktualnej sytuacji, mówiąc że kraju nie tworzy żadna partia polityczna, lecz my sami.
Następnie radny sejmiku Andrzej Jaroch wyczytał listę osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej.
Na koniec kilka słów powiedział również kardynał Henryk Gulbinowicz. Powiedział, że od nikogo nie można żądać, by przerwał żałobę, żądać by zapomniał. Wspomniał też, że na wrocławian zawsze można liczyć.
Na koniec zaśpiewano "Boże coś Polskę". Podczas mszy o oprawę muzyczną zadbał chór.
Intencję mszalną złożył wrocławski PiS, Stowarzyszenie Solidarni 2010, Społeczny Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, klub Gazety Polskiej.