Jest 30 października. Policjanci z Sekcji do Walki z Przestępczością Narkotykową wchodzą na klatkę schodową budynku przy ul. Sienkiewicza. Trzeba sprawdzić jedno z mieszkań, z którego nagle wychodzi mężczyzna. Szybka kontrola: 54-latek ma przy sobie strzykawkę wypełnioną polską heroiną”, czyli popularnym „kompotem”. Nie ma sensu się tłumaczyć. – Przed chwilą kupiłem – przyznaje.
W mieszkaniu kolejnych trzech mężczyzn. Odpowiednio 21, 46 i 51 lat. I reklamówka, wypełniona słomą makową oraz chemikaliami niezbędnymi do produkcji narkotyku. Jest też kilka porcji gotowego kompotu – między innymi w strzykawce, którą policjanci znajdują przy jednym z podejrzanych. Teraz już nie ma wątpliwości – to kolejna domowa fabryka polskiej heroiny.
- Narkotyk wygląda jak mocna herbata, ma jednak zupełnie inne właściwości – tłumaczy oficer prasowy Artur Falkiewicz. – Uzależnia już kilka dawek. Co więcej, bardzo łatwo jest taką heroinę przedawkować. Sporo było zgonów właśnie z tego powodu.
„Kompot” produkuje się najczęściej na własne potrzeby, ewentualnie dzieląc się nim ze znajomymi. Nie można więc mówić o masowej produkcji bądź dystrybucji narkotyku – tym trudniej zidentyfikować miejsca, w których jest wytwarzany. – Najczęściej otrzymujemy informację, następnie obserwujemy podejrzane miejsce – tłumaczy Falkiewicz. – Podobnie było w przypadku mieszkania przy ul. Sienkiewicza. 46-latkowi, który wyrabiał i rozprowadzał heroinę grozi teraz osiem lat więzienia.
Jak pomóc policji? Kiedy widzimy, że do mieszkania na naszej klatce często przychodzą różni, podejrzani ludzie, sygnalizujmy ten fakt policji. – Zbieramy takie informacje. Jeśli uznamy, że są podstawy, aby takie mieszkanie obserwować – robimy to. Potem podejmujemy decyzję o ewentualnym działaniu – mówi Artur Falkiewicz.