Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Cud życia: Kuba 3 miesiące później

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Kuba miał niewielkie szanse na przeżycie. Podpalony we własnym kojcu, cudem uratowany, trafił do wrocławskiej kliniki. Dziś od opiekunki psa otrzymaliśmy list podsumowujący trzy miesiące walki o jego życie. Zobacz jak dzień po dniu Kuba odzyskiwał siły.
Cud życia: Kuba 3 miesiące później
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Cud życia: Kuba 3 miesiące później
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Cud życia: Kuba 3 miesiące później
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Cud życia: Kuba 3 miesiące później
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Dziś minęły 3 miesiące od dnia odwiezienia pieska Kubusia do kliniki. Trzy miesiące wytężonej pracy i ogromnego wysiłku wielu ludzi, aby uratować jedno psie istnienie. W czasie ostatniej czarnej fali okrucieństwa wobec zwierząt, która zalała nasz kraj, uratowanie Kubusia stało się dla nas, miłośników zwierząt, wręcz symboliczne. Łańcuchowy pies, zaniedbany, głodzony, z licznymi kontuzjami; pies niekochany, żyjący w prymitywnym kojcu na przysłowiowym wygwizdowie w miejscowości Ścinawka Średnia, woj. dolnośląskie ...... i jakby nie dość było tego psiego nieszczęścia, jakiś zwyrodnialec podpalił go żywcem. Pies nie mógł uciec przed ogniem bo był przykuty do kojca ciężkim łańcuchem. Pomoc przyszła za późno. Pies doznał rozległych i głębokich poparzeń na ponad 70 proc. powierzchni ciała. I cóż zrobił jego właściciel? Trudno w to uwierzyć, ale zamiast wezwać weterynarza, zamknął go w ciemnej, brudnej komórce i wyprowadzał z niej "na spacer" wlekąc nieprzytomnego z bólu zwierzaka, na łańcuchu. Po pięciu dniach, żona zmusiła go aby wezwał weterynarza. Weterynarz zerknął z daleka na psa i powiedział, że należy go poddać eutanazji. Właściciel nie zgodził się na to więc weterynarz polecił, że trzeba psa umyć, smarować maścią tranową i odjechał. Więcej losem psa się nie zainteresował. Nikomu też tego nie zgłosił.

O tragedii Kuby dowiedziałam się od jednego z mieszkańców Ścinawki. Oszczędzę Państwu szczegółów potwornego odkrycia cierpiącego zwierzęcia oraz totalnej znieczulicy ze strony lokalnych władz .... Suma sumarum: po 19 dniach gehenny w niewyobrażalnym bólu, bez środków znieczulających, z otwartymi ranami na brudnym materacu, pies trafił do kliniki weterynaryjnej we Wrocławiu. Nie wyglądało na to, że piesek ma jakieś realne szanse na przeżycie. Był w potwornym stanie. Cierpiał. Podjęliśmy jednak walkę o ratowanie tego psiego życia dlatego, że Kubuś wyraźnie pokazał nam, że chce żyć !!! Przeżył 19 dni bez pomocy lekarskiej a w klinice, mimo ogromnego bólu (w co nikt kto choć lekko się kiedyś oparzył nie może wątpić), mimo wycieńczenia z powodu odwodnienia oraz długotrwałego głodzenia, Kubuś przyjaźnie merdał do lekarzy ogonkiem. Merdał ogonkiem mimo, że nie miał siły podnieść głowy.

Policja prowadzi śledztwo w sprawie podpalenia Kuby. Niestety nie udało się postawić zarzutów podpalaczowi. Wielu ludzi w Ścinawce, łącznie z właścicielem Kuby, głośno wymawia nazwisko podpalacza. Niestety nikt nie chce tego potwierdzić przed organami ścigania.

Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim wspaniałym ludziom za pomoc okazaną Kubusiowi. Tylko dzięki tej pomocy udało się uratować pieska. Pomoc nadchodziła nie tylko z całej Polski, nie tylko z wielu krajów Europy ale również ze USA i Kanady.

Mimo, że minęły 3 miesiące, fani Kubusia nadal go wspierają i nadal interesują się żywo jego losem. To jest na prawdę wspaniałe.

Kubusia wciąż jeszcze boli łapka. Jak wstaje po nocy lub po drzemce, kuleje, ale jak troszkę ją rozchodzi przestaje kuleć. Kubuś jest wielkim łasuchem. Uwielbia smakołyki. Mógłby je jeść bez końca.

Uwielbia wychodzić na spacer. Przy każdej okazji staje przy drzwiach i czeka na możliwość wyjścia. Na spacerze podskakuje, odbijając się czterema łapkami naraz - jak kotek.

Najbardziej cieszy mnie to, że ogólny stan pieska jest świetny: ma energię, apetyt, pogodę ducha.

W klinice czuje się na prawdę szczęśliwy. Znalazł tu nie tylko bardzo fachową pomoc medyczną, ale miłość i troskę.

Nie wiem, jak długo będzie jeszcze w klinice. To zależy od tego jak szybko zagoi się jego łokieć no i reszta ran poparzeniowych. Pod znakiem zapytania jest jeszcze stan połamanej miednicy i dysplazji.

Miejmy nadzieję, że już nie przyplączą się żadne komplikacje. Trzymajmy kciuki i wysyłajmy mu nadal pozytywną energię płynącą prosto z serca.

Przekazuję Państwu dziś, całą historię leczenia Kubusia w zdjęciach, z krótkimi komentarzami.

Elżbieta Smigielski

Fundacja Ochrony Zwierząt i Ochrony Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego "Mrunio"

TUTAJ przeczytasz o dramacie Kuby (film)


FM



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl