Wydawało się, że stan rywalizacji 1:1 po dwóch meczach na wyjeździe jest dobrym punktem wyjścia przed dwoma spotkaniami we Wrocławiu. Nic bardziej mylnego. Wrocławianki uległy dziś Tauronowi gładko 0:3, nie podejmując właściwie walki.
Gdy w pierwszym secie na drugą przerwę techniczną wrocławianki schodziły przegrywając 13:16, wydawało się, że do końca będzie trwała zacięta walka o zwycięstwo. Niestety, później nastąpiła prawdziwa katastrofa. Wynik 15:25 mówi sam za siebie.
Trochę nadziei w serca kibiców wlała druga partia. Niemal cały czas wrocławianki goniły wynik, ale były bardzo blisko rywalek. Świadczą o tym wyniki 7:8, 15:16 czy 20:21. Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby po doprowadzeniu do remisu 24:24, to podopieczne Rafała Błaszczyka wygrały końcówkę seta. Niestety, więcej zimnej krwi wykazały zawodniczki z Dąbrowy Górniczej wygrały 27:25.
Załamane takim obrotem sprawy wrocławianki nie podjęły walki w ostatniej, jak się okazało, partii. Wyniki 1:7 czy 3:16 to prawdziwy pogrom. Na szczęście ostatecznie nie skończyło się blamażem, a jedynie bardzo słabym rezultatem 14:25.
Tym samym Gwardzistki nie wykorzystały atutu własnego parkietu i po trzech meczach ćwierćfinału play-off PlusLigi Kobiet przegrywają 1:2. Czwarty mecz jutro (hala Orbita, godz. 18). Wrocławianki muszą wygrać, by wciąż liczyć się w grze o półfinał. Ewentualny piąty mecz odbędzie się 4 maja w Dąbrowie Górniczej.