Pierwsza galeria handlowa – Solpol I, w przyszłym roku już nie będzie istniał. Zygmunt Solorz-Żak, wrocławski milioner, właściciel Polsatu, który zlecił jego zaprojektowanie – podjął już decyzję, że obiekt zostanie wyburzony.
- Chcemy wybudować tam większy budynek, bo zagospodarujemy również pustą obecnie działkę za Solpolem – poinformował mecenas Józef Birka, prawa ręka Solorza.
Nowy budynek nie będzie już centrum handlowym. Na najniższych kondygnacjach powstaną biura, a wyżej - apartamenty. Tylko na parterze będą sklepy. Budowa ma potrwać około 1,5 roku. Budynek będzie gotowy w 2014 roku.
Kolorowy zawrót głowy
Solpol wyrósł na początku lat 90-tych niczym egzotyczna roślina na pogorzelisku. Wrocław był wtedy dość szarym miastem, podnoszącym się bardzo powoli z 40-letniej stagnacji architektonicznej na jaką skazały go PRL-owskie władze. Ulica Świdnicka nie była jedną z reprezentacyjnych ulic miasta. Na placu Wolności handlowano na straganach. Nie było innych galerii handlowych, więc nic dziwnego, że podczas otwarcia – 6 grudnia 1993 roku w Dzień Świętego Mikołaja - wrocławianie szturmowali nowy sklep.
- Niezależnie od sympatii czy antypatii nie można zaprzeczyć, że Solpol stał się symbolem nowych czasów – mówi Daniel Gibski, historyk sztuki. - Jego pojawienie się w bezpośrednim sąsiedztwie gotyckiej bryły kościoła św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława mocnym akcentem wyznaczyło punkt zwrotny w rozwoju architektury miasta, od początku szokując kontrastową w zabudowie miasta formą i kolorystyką.
Detal i kolory elewacji to cechy charakterystyczne dla architektonicznego alfabetu Wojciecha Jarząbka i kierowanej przez niego pracowni architektonicznej A+R. Moment zachłyśnięcia wolnością, nowych możliwości, kontestacji minionej epoki „na bogato”, potrzeby odcięcia i stworzenia na nowo, po swojemu, w czas szybkich fortun, elegancji białych skarpetek, pierwszego szału zakupów, pierwszych reklam w telewizji. Ten klimat dobrze udało się uchwycić w krzykliwej i ostentacyjnie kontrastowej architekturze, jak twierdzą znawcy – ciekawej kompozycyjnie, lecz wtórnie i późno przekalkowanej z form zachodniego postmodernizmu.
- Mimo krytyki bezsprzecznie pozostawał - a właściwie pozostaje - liderem wielu kategorii – mówi Daniel Gibski. - Jako pierwszy tak odważny wyraz postmodernizmu we Wrocławiu, pierwszy w kapitalistycznych realiach miasta, nowoczesny dom handlowy, pionierski pod względem zastosowanych rozwiązań technologicznych, a także jeden z niewielu tak bardzo kontrowersyjnych obiektów w sercu miasta.
Ząb czasu
Solpol niezbyt dobrze pod względem technicznym wytrzymał próbę czasu. Konstrukcja zaczęła się dość szybko starzeć. Ceramiczne płyty elewacji zaczęły odpadać, metalowe elementy budynku złapała rdza.
- Mimo wszystko - wypełniają się dziury w tkance miasta, napierają inwestycje – konkluduje Daniel Gibski. - Patrzę w przyszłość z optymizmem. Strata Solpolu ma charakter nostalgiczno-emocjonalny, budowla nie dorównuje klasą wielu dziełom architektury, które po wojnie i ostatnio zniszczono bezmyślnie i dla zysku. Żegnamy legendę nowych czasów - pozostaje wolna parcela. Tym razem czekamy wyłącznie na architektoniczny majstersztyk!