Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Strzelili trzy gole i przegrali

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Śląsk Wrocław przegrał w Zabrzu z Górnikiem 1:3. Trudno jednak wygrać, jeśli się traci dwie bramki samobójcze. Podopieczni Oresta Lenczyka próbowali gonić rywala, ale nie mieli już tyle szczęścia i determinacji, jak tydzień temu, gdy przegrywali z GKS-em Bełchatów a mimo to wygrali.

O tym, że futbol bywa przewrotny piłkarze Śląska przekonali się już przed tygodniem. Wtedy, mimo że przez większość spotkania byli drużyną słabszą, pokonali Bełchatów 4:2. W Zabrzu wrocławianie w pierwszej połowie byli znacznie lepsi... a mimo to po 20 minutach przegrywali 0:2. Co więcej, oba gole padły po strzałach samobójczych.

Śląsk nieźle rozpoczął spotkanie z Górnikiem. Od początku prowadził grę i nadawał ton wydarzeniom na boisku. Już w 3 min. mogło być bardzo groźnie pod bramką Adama Stachowiaka, gdy Antoni Łukasiewicz obsłużył świetnym podaniem Sebastiana Milę. Wychodzący na czystą pozycję kapitan WKS-u źle jednak przyjął piłkę i zablokowali go obrońcy.

Wrocławianie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku aż do 8 min. Wtedy, po pierwszej akcji ofensywnej, gospodarze wykonywali rzut wolny. Robert Jeż wrzucił piłkę w pole karne Śląska, którą próbował wybić Tadeusz Socha. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że skierował ją w okienko własnej bramki.

Po pechowym stracie gola podopieczni Oresta Lenczyka nie złamali się, choć już nie mieli takiej przewagi. Najbliżej wyrównania był Tomasz Szewczuk, po strzale którego piłkę z linii wybił Grzegorz Bonin. Gospodarze odpowiedzieli strzałem z dystansu Adama Marciniaka.

Niestety, już w 21 min. było 0:2. Tym razem głównym winowajcom straty gola był Marian Kelemen, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Michala Gasparika. Do piłki dopadł Daniel Sikorski, ale przyblokował go słowacki bramkarza. Niestety po drodze futbolówka odbiła się od Mariusza Pawelca i wpadła do bramki.

Drugi gol stracony w takich okolicznościach nieco podłamał graczy Śląska, z których na chwilę zeszło powietrze. Na szczęście nie na długo. Pod koniec pierwszej połowy wrocławianie znów się ożywili. W 39 min. dopięli swego. Na strzał z dystansu zdecydował się Rok Elsner i Słoweńcowi wyszedł strzał życia. Mocne, spadające uderzenie wylądowało w okienku bramki Stachowiaka, który nawet nie zdążył zareagować.

Co widział Bonin?

Do dość zabawnej sytuacji doszło w przewie meczu. O krótką rozmowę przez reportera Canal + poproszony został Grzegorzem Boninem. Pomocnik gospodarzy został zapytany, czy się zgodzi z opinią, że na początku to Śląsk grał w piłkę, a Górnik strzelał gole. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: „Nie. Wiedzieliśmy, ze Śląsk cofnie się i będzie grał z kontry. My graliśmy piłką i szybko strzeliliśmy bramkę, potem drugą”.

Zdaję sobie sprawę, że z boiska, gdy się walczy na murawie, rzeczywistość wygląda inaczej. Ale żeby aż tak bardzo stracić z nią kontakt i pleść takie bzdury?

Nie powtórzyli Bełchatowa

Po zmianie stron aż do 60 minuty nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Wtedy w kapitalnej sytuacji sytuacji, praktycznie sam przed Kelemenem, znalazł się Sikorski. Napastnik Górnika uderzył z woleja tuż nad poprzeczką. Minutę później znów świetnie uderzał Sikorski, tym razem głową. Jeszcze lepszą paradą popisał się golkiper Śląska. Wrocławianie odpowiedzieli kontrą w 63 min., jednak Marek Gancarczyk zamiast dogrywać, niepotrzebnie strzelał z narożnika pola karnego.

W kolejnej akcji poobijał się Amir Spahić, który przy dośrodkowaniu wypadł z boiska. Chwilę później został zmieniony przez Waldemara Sobotę. Tuż po zejściu z murawy doszło do wymiany zdań między obrońcą Śląska i trenerem Lenczykiem. Wyglądało to tak, jakby zmiana została przeprowadzona na prośbę zawodnika, tyle tylko, że on miał wciąż ochotę do gry. A przede wszystkim był zdolny do kontynuowania meczu.

O tym, że zmiana ta będzie miała swoje konsekwencje dla dalszego przebiegu spotkania, pokazała jedna z kolejnych akcji gospodarzy, podczas której kontuzji doznał Mariusz Pawelec. Grał on już wtedy na lewej stronie boiska, w miejsce Spahicia. W 72 min. Pawelec opuścił boisko, a Śląsk miał na placu gry tylko dwóch nominalnych obrońców. Na prawej stronie defensywy grał Marek Gancarczyk, a na pozycję stopera cofnął się Dariusz Sztylka.

Wtedy już niestety wrocławianie przegrywali 1:3, bowiem w 69 min. gola dla Górnika zdobył Bonin. Do końca meczu podopieczni Oresta Lenczyka ambitnie walczyli o zmianę rezultatu. Najbliżej tego był w 78 min. Cristian Diaz, po strzale którego piłka trafiła w poprzeczkę. Niestety, tym razem nie udało się przeprowadzić tak skutecznej pogoni za rywalem, jak tydzień wcześniej w meczu z Bełchatowem.


AS, fot. slaskwroclaw.pl



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl