Koło godz. 10 na skrzyżowaniu ulic Świdnickiej i Piłsudskiego na przystanek tramwajowy był cały spowity dymem. W powietrzu unosił się zapach spalenizny. Wszystko przez pożar w koszu na śmieci. Czekający na tramwaj odsuwali się od źródła nieprzyjemnego zapachu. Nikt jednak nie zainterweniował. Co zrobić w takiej sytuacji?
- Jeśli chodzi o ogień i o to, że czujemy się nim zagrożeni, to należy wezwać straż pożarną - powiedział Remigiusz Adamańczyk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Jednak w takim przypadku musimy wziąć pod uwagę kilka czynników. Przede wszystkim fakt, że ten ogień się nie rozprzestrzeni i w jakim stopniu jest on niebezpieczny dla przechodniów. Oczywiście można zadzwonić na straż pożarną, ale należy pamiętać, że takiego wezwania nie należy traktować lekceważąco. Strażacy mogą być przecież potrzebni przy poważniejszych zdarzeniach. Poza tym to też koszty - wyjazd wozu to ponad 150 zł. Lepiej jest więc i apeluję tutaj do wrocławian o postawę obywatelską, kupić butelkę wody i samemu go ugasić.
Pożary w koszach na śmieci są najczęściej spowodowane niedopałkami. Oczekujący pasażerowie niedbale je gaszą, spiesząc się na tramwaj czy autobus. Przypominamy więc o obowiązującym zakazie palenia na przystankach.
Inaczej sprawa ma się z pożarami śmietników, stojących przy blokach, których najczęściej nie można ugasić jedną butelką wody. Są one niebezpieczne również z powodu bliskości mieszkań.