59-letni działkowicz został potrącony przez pociąg relacji Wrocław – Jelenia Góra. Mężczyzna zginął na miejscu.
- Pierwsze zgłoszenie mieliśmy parę minut po godzinie 18. Do wypadku doszło w niedozwolonym miejscu, gdzie wielokrotnie niszczono płot zabezpieczający przed wejściem na tory. Ruch pociągów na ponad godzinę został wstrzymany – tłumaczy Krzysztof Kukliński, komendant dolnośląskiego oddziału Straży Ochrony Kolei we Wrocławiu.
Jeden z mieszkańców domu obok przejścia opowiada, że mężczyzna dziwnie się zachowywał. Przez kilka godzin siedział na słupku obok opuszczonej budki dróżnika. Obok stał rower, którym przyjechał. Kiedy nadjechał pociąg miał wybiegnąć prosto pod lokomotywę.
Motocyklista, rowerzysta, kierowca MPK i inni
Nieoficjalnie mówi się, że 59-latek popełnił samobójstwo.
- Totalna bzdura. Miał działkę niedaleko. Wiem, na kogo czekał. Obok budki rosną krzaki, które zasłaniają przejście. On najzwyczajniej nie zauważył pędzącego składu – przekonuje pan Roman, kolega zmarłego.
Sprawę bada wrocławska prokuratura Wrocław – Zachód.
W ciągu ostatnich kilku lat na nielegalnym przejściu doszło do wielu śmiertelnych potrąceń. Pociągi pasażerskie rozwijają w tym miejscu prędkość 80 km na godzinę.
- Wypadki były już zanim wybudowano estakadę. Pamiętam motocyklistę, którego zabił pociąg. Później skład potrącił rowerzystę. Kilka lat później karetka zderzyła się z pociągiem. Zginął też działkowicz, który pracował jako kierowca MPK. Ostatnia tragedia wydarzył się w sobotę – mówi Stanisław
Plichta, mieszkaniec Klecińskiej.
Nie nauczę mentalności
Po wybudowaniu estakady zagrodzono dawny przejazd kolejowy prowadzący na ogródki. Działkowcy musieli nadrabiać ponad kilometr wiaduktem. Zaraz po zakończeniu budowy usunęli płot i od tamtego czasu przechodzą nielegalnie.
- Przejazd kolejowy był tu od zawsze. Po wybudowaniu estakady nad Klecińską przejście zlikwidowano i postawiono płot. Zapomniano o kilkuset użytkownikach ogródków, którzy przechodzą właśnie w tym miejscu – rozkłada ręce pani Gabrysia, która chce pozostać anonimowa.
Ręce rozkłada również Janusz Moszkowski, prezes okręgowego zarządu Polskiego Oddziału Działkowców (POD), który tłumaczy, że nie może zmienić czyjejś mentalności lub nauczyć postępować właściwie.
- Nic nie poradzę, że działkowcy świadomie łamią przepisy. Zresztą w tym miejscu przechodzą nie tylko właściciele ogródków, ale również mieszkańcy. Legalne przejście na ogródki jest tylko wiaduktem – zaznacza prezes POD.