Do oddziału straży przy ulicy Pautcha zgłosiła się młoda kobieta, którą zaatakował 60-letni mężczyzn. Do zdarzenia doszło na Spółdzielczej.
- Kobieta zainteresowała się psem przywiązanym do drzewa. Podeszła do czworonoga i zaczęła go głaskać. W tym momencie z bramy wybiegł mężczyzna w wieku ok. 60 lat, który zaczął wyrywać psa, a następnie uderzył ją smyczą i pięścią, po czym razem z psem wbiegł do bramy – informuje Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej. W wyniku szarpaniny 30-lata została dotkliwie pogryziona.
Zdarzenie potwierdziło dwóch 13-letnich chłopców. Patrol wezwał na miejsce policję, która przejęła sprawę.
Po godzinie 9 patrol pomógł pracownicy MOPS-u dostać się do jednego z mieszkań przy ulicy Zaporoskiej. Zachodziło podejrzenie zagrożenia życia i zdrowia podopiecznej ośrodka. Po wybiciu szyby w oknie strażnicy weszli do środka.
Na miejscu zastali chorą psychicznie podopieczną MOPS-u. Lekarz zdecydował o zabraniu jej do szpitala przy ul. Kraszewskiego.
Godzina 13.20 ulica Szewska. Funkcjonariuszka straży zauważyła mężczyznę leżącego na chodniku, który miał drgawki.
Świadkowie mówili, że mężczyzna skarżył się na silny ból w klatce piersiowej, robiło mu się duszno i zasłabł. Ponieważ funkcjonariuszka nie wyczuła tętna zaczęła go reanimować. Po chwili udało się jej przywrócić czynności życiowe - tętno i oddech. Mężczyznę w wieku ok. 55-lat przewieziono do szpitala przy ulicy Traugutta.
Strażnicy wspólnie z policją wodną skontrolowali brzeg ulicy Wyspiańskiego m.in. sprawdzili dokumenty wędkarzom, oraz kontrolowali łodzie i motorówki.