We Wrocławiu sytuacja zwierząt maltretowanych jest dużym problemem. Codziennie pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostają co najmniej jeden telefon o maltretowanym zwierzęciu. - Każdego dnia dzwonią do nas ludzie i zgłaszają, że kot został wyrzucony przez balkon, że pies jest zamknięty sam od kilku dni w domu, a właściciele gdzieś wyjechali – mówi Mateusz Czmiel, rzecznik i inspektor TOZ-u.
Przypadków maltretowania zwierząt we Wrocławiu jest alarmująco dużo. Wczoraj na budowie przy ul. Świętego Antoniego jeden z pracowników prętem zabił małego kotka. Jednego z trzech, które mieszkają na budowie. Po wydarzeniu stwierdził, że wybije resztę kotów. Sprawą zajmie się policja. Niedawno mieszkaniec Wrocławia znalazł kotkę, która bezradnie próbowała wydostać się z barki na Odrze. Została na nią wrzucona przez nieznanych sprawców. Natomiast w ubiegłym tygodniu podczas libacji alkoholowej wyrzucono dla zabawy z 6 piętra kota. Motywacje znęcających się nad zwierzętami są różne. -Ostatnio do Towarzystwa Opieki przyszedł właściciel kotki, która po powrocie do domu zaczęła kuleć. Po badaniach okazało się, że ma kilka śrutów w nodze. Jak się potem okazało zrobił to pracownik pewnej firmy- mówi Mateusz Czmiel.- Powodem agresji była niechęć do kotów- dodaje.
Projekt nowelizujący ustawę o ochronie zwierząt przygotowany przez Zespół Przyjaciół Zwierząt miał zmienić sytuację zwierząt z Polsce. Nowa ustawa miała wprowadzić zakaz strzelania przez myśliwych do błąkających się po lesie psów i kotów. Nakładałaby obowiązek informowania o napotkanym, porzuconym zwierzęciu. A także wprowadziłaby zakaz trzymania psów na łańcuchach dłużej niż 12 godzin na dobę, co nadal stanowi duży problem w naszym kraju. - W samym Wrocławiu zwierzęta choć rzadko na łańcuchach, to najczęściej przetrzymywane są na zamkniętych balkonach, czy w małych kojcach przy domkach jednorodzinnych- informuje Mateusz Czmiel.
Jednym z celów ustawy było również nałożenie na gminy obowiązku finansowania opieki nad bezdomnymi zwierzętami i ich sterylizacji, co stało się kością niezgody posłów. Do tej pory połowa gmin w ogóle nie zajmuje się tym problemem.
Jednak głównym założeniem ustawy było zaostrzenie kar za znęcanie się nad zwierzętami. Projekt miał zwiększyć z jednego roku do dwóch lub trzech lat ograniczenia lub pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Ponadto w razie skazania za maltretowanie zwierząt kara, którą mógłby nałożyć sąd miała być zwiększona z 2,5 tysiąca do 100 tysięcy zł. - Dopóki nie zmieni się podejście prokuratury i policji do problemu znęcania się nad zwierzętami, to sytuacja zwierząt się nie zmieni- twierdzi Mateusz Czmiel. Jeżeli wciąż prokuratorzy będą uznawali maltretowanie zwierząt za małą szkodliwość czynu, to pomimo wprowadzenia większych kar, nadal będą wymierzali te najmniejsze- przekonuje rzecznik Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.