Możliwe, że dziewczynka przeżyła dzięki antenie satelitarnej zamontowanej na wysokości trzeciego piętra – dziecko mogło w nią uderzyć, co zamortyzowałoby upadek.
Świadkowie twierdzą, że siedmiolatka spadła na swego czteroletniego brata. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do chwili przyjazdu karetki 7-latka była przytomna i rozmawiała z lekarzem. Następnie trafiła do wrocławskiego Szpitala im. Marciniaka. Jej stan jest stabilny, choć sami lekarze nie chcą się jak na razie oficjalnie wypowiadać. Nieoficjalnie wiemy, że ma złamaną rękę, siniaki i jest poobijana.
W chwili wypadku dzieci przebywały same w mieszkaniu, a ich matka była prawdopodobnie na zakupach. - To bardzo miła i spokojna rodzina. Dzieci były zawsze grzeczne, prowadzone za rączkę. Często opiekowała się nimi babcia, która mieszka jednak osobno. To straszna tragedia, straszna – mówi Stanisława Koc, sąsiadka.
Dobre zdanie o rodzinie mają również inni sąsiedzi. - Nigdy nie było słychać żadnych awantur. Po mieszkaniu jedynie biegały dzieci – mówi Łukasz Poznański z szóstego piętra. Teren zabezpieczyła policja, która przesłuchała ojca i sąsiadów.