Osoby w biało-czerwonych szalikach i z pomalowanymi w narodowe barwy twarzami tłoczyły się na przejściach dla pieszych i wąskich uliczkach. Rozbrzmiewały śpiewy oraz dzwięki trąb. Puby były zapełnione kibicami, którzy przy piwie w dlaszym ciągu komentowali przebieg walki. Wielu z nich oglądało transmisję spotkania właśnie w lokalach – Następnym razem kupię bilet – stwierdził wrocławski student politechniki Piotr – RTL transmitowało walkę z kilkunastosekundowym opóźnieniem. Jakkolwiek atmosfera była świetna. Moja walka trwała do czwartej rano, wtedy dotarłem do domu – dodał.
Ci, którzy przypadkiem znalaźli się w tym czasie w Rynku, mogli czuć się jednak przytłoczeni wybuchem entuzjazmu pasjonatów sportu. Niektórzy byli pijani i zachęcali innych niezbyt zainteresowanych boksem do wspólnych okrzyków. Z autobusów jadących ze Stadionu Miejskiego co jakiś czas wylegał rozgoryczony mało komfortowymi warunkami jazdy tłum. Wydostanie się z centrum także nie było łatwe, autobusy nocne przyjeżdżały z opóźnieniem, ale trzeba było jeszcze przedostać się do pojazdu przez stłoczone na przystanku masy. Wiele osób zniecierpliwionych oczekiwaniem na zielone światło, przechodziło przez jezdnię, ignorując zdezorientowanych kierowców. Jednak pomijając te okoliczności, trzeba stwierdzić, że miło było obserwować rozbawionych kibiców, którym pomimo klęski naszego zawodnika, dopisywał humor.