Farbę drukarską i powielacz zakopali w 1985 roku Ryszard i Zenon Urbanowiczowie, którzy prowadzili nielegalną drukarnię. Powielacz służył do drukowania podziemnego pisma „U nas”, które rozdawano w zakładach pracy. Pismo było organem konspiracyjnym NSZZ Solidarność, działającej w zakładzie Predom - Polar. Niektóre artykuły przedrukowywał tygodnik Mazowsze. Komentowano je również w Radiu Wolna Europa. Redaktorem naczelnym był Krzysztof Zadrożny.
- Dopingował nam Józef Pinior i Piotr Bednarz. Taktyką było ośmieszanie władzy, a nie walka z nią. Jednorazowy nakład nocny wynosił nawet 2700 egzemplarzy. Za posiadanie powielacza peerelowskie sądy skazywały działaczy związkowych na trzy lata więzienia - opowiada były naczelny.
Ulotki drukowano w domu przy ulicy Siennej. Później sprzęt został zakopany.
- Wcześniej podejmowaliśmy próby odnalezienia powielacza za pomocą wykrywacza metalu. Urządzenie jednak ciągle piszczało, bo w ziemi jest dużo złomu. Powielacz przetrwał, choć teren w 1997 roku nawiedziła powódź. Ziemia przez wiele dni była nasiąknięta wodą - mówi Zenon Urbanowicz, który drukował pismo.
Farba w słoikach przetrwała 25 lat pod ziemią i jest w bardzo dobrym stanie. Nieco skorodowany jest wałek powielacza, który wytoczono z elektronu - lekkiego metalu, z którego produkuje się części do samolotów. Metal pochodzi prawdopodobnie z zakładów PZL Hydral.
- Właściciele przekażą sprzęt na grudniową wystawę NSZZ Solidarność. Docelowo trafi on do Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”.
- Urządzenie należało do działaczy z Polaru, a o pacyfikacji zakładu niewiele się mówi. Razem z IPN-em przygotowujemy książkę o historii zakładu - opowiada Małgorzata Calińska - Mayer z NSZZ Solidarność, inicjatorka akcji.
Zdaniem prof. Włodzimierza Sulei odkopanie powielacza jest cenne dla historii.
- To świadectwo wydarzeń, które udaje się nam zgromadzić. Urządzenie nie trafi jednak do IPN, ale do Muzeum Solidarności, które powstanie we Wrocławiu. Przygotowywana jest również publikacja dotycząca pacyfikacji przez ZOMO i wojsko strajku w zakładzie - kończy prof. Suleja.