Przez megafon dało się słyszeć hasła „Homoseksualiści mają jedno prawo – prawo do milczenia”, „Normalna rodzina to podstawa”, „Wolna Polska, bez pedałów” czy „Homoseksualizm to choroba”. - Na miejscu policji sprałbym ich wszystkich na samym początku, jak tacy ludzie mogą agitować - skwitował okrzyki Roman Grudziński, wzburzony mieszkaniec Wrocławia.
O godz.14 ruszył marsz tolerancji, co podniosło emocje wśród wrogo nastawionego tłumu, w którym prym wiedli członkowie NOP-u i kibice Śląska.
- Jesteśmy po raz pierwszy na tego typu akcji. Uważam, że mają one duży wpływ na zwiększanie świadomości ludzi, zwłaszcza tych starszych – powiedziała Ksena, studentka z Wrocławia, popierająca związki gejów i lesbijek. - Mam nadzieję, że będzie to miało również odbicie w wynikach zbliżających się wyborów – dodała jej partnerka, Maja.
Było to trzeci Wrocławski Marsz Równości. Jego celem jest uświadomienie społeczeństwu, że nie ma kultury bez tolerancji. - Będziemy nawoływać do wprowadzenia ustawy o związkach partnerskich i dokładnej edukacji seksualnej, ponieważ Wrocław jest miastem otwartym na wszystkich. Chcemy żyć bezpiecznie, nie bać się pobicia na każdym kroku, a przede wszystkim być sobą – za tym idziemy! Walczymy o ustawę prawnie regulującą nasze związki! – wykrzyczała Mirosława Makuchowska, koordynatorka regionalna Kampanii Przeciwko Homofobii. Po chwili zapytała – gdzie jest teraz prezydent? NOP krzyczy do nas „idźcie do domu”, ale my nigdzie nie idziemy! Brawa dla wszystkich za odwagę!
Podczas przemarszu doszło do kilku groźnych sytuacji, gdy przeciwnicy marszu równości próbowali zaatakować jego uczestników. Szybka akcja policji, która czuwała na całej trasie marszu, zapobiegła starciom.