Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Zwycięstwo na osłodę kiepskiej gry

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Po słabym meczu Śląsk wygrał z Lechią Gdańsk 1:0 i utrzymał fotel lidera. Jednak nie styl był tym razem najważniejszy – inauguracja na nowym stadionie wypadła naprawdę okazale. A trybuny były wypełnione do ostatniego miejsca.
Zwycięstwo na osłodę kiepskiej gry
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

To, co jeszcze kilka dni temu wydawało się niemożliwe, w piątkowy wieczór stało się faktem. Stadion miejski we Wrocławiu podczas pierwszego meczu piłkarskiego zapełnił się do ostatniego miejsca. Mimo że część kibiców nie wiedziała początku, bowiem w momencie rozpoczęcia spotkania jeszcze kilka tysięcy z nich stało przed obiektem, inaugurację trzeba uznać za udaną.

I za spory sukces organizacyjny. Nawet mimo początkowych problemów z fatalną dystrybucją biletów. Okazało się, że osób chcących zobaczyć piłkarską inaugurację na nowym stadionie jest więcej niż miejsc, bowiem wejściówki skończyły się już w piątek rano. To pokazuje, że w mieście jest spory głód piłki. A może bardziej widowiska, w którym sam futbol nie jest najważniejszy? Bez wątpienia bowiem gros osób, które znalazły się w piątek na stadionie, chciało zobaczyć sam obiekt, poczuć atmosfer, gdy śpiewa 40 tysięcy gardeł. Oni z pewnością byli usatysfakcjonowani. Tylko czy to wystarczy, żeby częściej przychodzili na mecze? Tu pole do popisu będą mieli marketingowcy Śląska. Tym razem się udało. Mimo błędów klubu, udało się zapełnić stadion. Jednak efekt nowości nie będzie trwał wiecznie i sztuką będzie przyciągnięcie dziesiątki tysięcy kibiców na wiosnę (w drugim, i ostatnim w tym roku meczu z Wisłą Kraków, znów pewnie o frekwencję nie trzeba będzie się martwić).

Z pewnością będzie to łatwiejsze, jeśli piłkarze będą nadal w czołówce tabeli, a co ważniejsze będą prezentować emocjonujący dla widzów futbol. Bo na razie jest z tym różnie. Mimo że podopieczni Oresta Lenczyka są liderem T-Mobile Ekstraklasy, to prezentowana przez nich gra do najatrakcyjniejszych nie należy. Tak było również w piątek w meczu z Lechią. Pierwsza połowa stała wręcz na żenująco niskim poziomie. Wrocławianie nie oddali ani jednego strzału na bramkę rywala. Więcej było w ich grze potknięć i strat piłki, niż składnych akcji. Druga część spotkania była już nieco lepsza, co nie zmienia faktu, że optycznie lepszą drużyną byli goście. Gospodarze za to byli skuteczniejsi i mieli w składzie Johana Voskampa. Holender miał sporo szczęście przy golu, bowiem dwa razy akcję bramkową mógł przerwać sędzia. Najpierw po tym, jak bramkarza Lechii staranował Marek Wasiluk, a później odgwizdując pozycję spaloną Roka Elsnera, który stał na linii strzał Voskampa. Na szczęście dla Śląska gwizdek Roberta Małka Milczał, a gospodarze zwycięstwem osłodzili 40-tysiącom na trybunach swoją kiepską postawę.

Podsumowując, Śląsk gra ostatnio słabo ale wygrywa. Oczywiście, lepsze to niż piękne porażki. Tylko, że do zapełnienia stadionu może nie wystarczyć. Miejmy nadzieję, że wkrótce za wynikami pójdzie również styl gry wrocławian.


AS



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 23 kwietnia 2024
Imieniny
Ilony, Jerzego, Wojciecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl