Mówi się, że dzisiejsi trzydziestolatkowie w bardzo małym stopniu przypominają pokolenie swoich rodziców. Rzeczywiście, oglądając zdjęcia sprzed lat, łapiemy się na tym, że ludzie wyglądali poważniej. Może to sposób ubioru, może szybki skok w dorosłość, w każdym razie dziś piękni trzydziestoletni wciąż lubią być nazywani młodzieżą. Tak się czują i przede wszystkim tak chcą się bawić. Nie dziwi więc, że podczas dorosłych imprez często pada propozycja, by zagrać. I nie chodzi tylko o zabawę z konsolą czy szybką partię piłkarzyków, ale o przypomnienie sobie co nas kręciło w dzieciństwie. Zdziwicie się, ile frajdy daje wrócenie do starych gier. Wystarczy odkurzyć pudełka zalegające gdzieś w pawlaczu lub piwnicy, by urządzić sobie pełen emocji wieczór. W co zagramy? Ta decyzja zależy tylko od nas. Jednych uraduje infantylne Grzybobranie, innych Monopoly, jeszcze kogoś podkręcą spory podczas gry w Scrabble. Ważne jest to, by spędzić wspólnie czas i podjąć decyzję, że gramy o coś. Wówczas emocje rywali będą jeszcze większe,
a każdemu z graczy będzie zależało na własnym sukcesie i rzecz jasna porażce pozostałych.
A gdyby tak zagrać w karty, które wcale nie odeszły do lamusa ani nie są zarezerwowane jedynie dla poważnych turniejowych wyjadaczy? Oczywiście, poker wymaga sporych umiejętności, a do brydża trzeba czterech osób, które doskonale znają się na zasadach, jednak jest też sporo gier, których reguły można poznać w kilkanaście minut i spędzić super czas na potyczkach z rywalami. Skoro czujemy się coraz młodziej, bawmy się jak najczęściej. Niekoniecznie w ciuciubabkę czy w butelkę. Można jednak znaleźć sporo zapomnianych zabaw, które oderwą nas od stołu. Świetnym pomysłem jest zorganizowanie fabularnej gry kryminalnej. Tu duże pole do popisu mają gospodarze, którzy wymyślają intrygę, zaś gościom pozostaje poprzez umiejętne pytania i wyciąganie wniosków, dotrzeć do tego, o co w każdym kryminale chodzi: kto zabił.