Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Pensje obcięte do 1600, etaty o połowę

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pensje zostaną obcięte nawet do 1600 złotych, a etaty o połowę. Pracodawca będzie mógł tak zrobić, jeśli Rada Ministrów przyjmie projekt ustawy, która w kryzysie ma chronić miejsca pracy przed likwidacją.

Zakłada ona wypłatę dotacji firmom, które mimo załamania gospodarczego, wstrzymają się od zwolnień. W tym roku przedsiębiorcy mogą liczyć na 200 mln złotych. - To śmieszne pieniądze, w Funduszu Pracy jest siedem miliardów - oburzają się związkowcy, którzy mają własny pomysł na ograniczenie bezrobocia.

Rząd zapewnia, że dzięki nowej ustawie pracownicy otrzymają gwarancję, że szef nie wręczy im wypowiedzenia. Z ostatnich danych GUS wynika, że zatrudnienie w firmach nurkuje już kolejny miesiąc z rzędu.

Od lutego z etatem pożegnało się około 20 tys. Polaków. Stopa bezrobocia w marcu wyniosła 14,3 procent wobec 14,4 procent w lutym. Przed rokiem bez pracy było 13,3 procent Polaków.

Na osłodę mamy dane o przeciętnym wynagrodzeniu w przedsiębiorstwach. GUS poinformował, że jest o 3 proc. wyższe niż w zeszłym roku. Części pracodawców nie stać jednak na podwyżki, a w nadchodzących miesiącach możemy spodziewać się rosnącej liczby bankructw firm.

Jednym z pomysłów, jakim dzisiaj zajmie się Rada Ministrów, jest propozycja tzw. instytucji przestoju ekonomicznego. Za nazwą tą kryją się dofinansowania do wypłat dla pracowników, którym grozi zwolnienie. Schemat pomocy jest prosty: Jeśli firma jest w trudnej sytuacji finansowej - czyli jej obroty w ciągu sześciu kolejnych miesięcy spadły o minimum 15 proc. - przedsiębiorca będzie mógł wystąpić do marszałka województwa o wsparcie. Dotacja będzie bezzwrotna, chyba że biznesmen przeznaczy przyznaną sumę na inny cel niż wsparcie załogi. Wtedy będzie musiał oddać ją z nawiązką.

Część przedsiębiorców nie może pogodzić się z tym, że wsparcie dla firm w kłopotach będzie wypłacane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych oraz z Funduszu Pracy, czyli ze składek pracodawców. - Za ratunek dla części firm będą płacić wszyscy – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Związkowcy nie pozostawiają natomiast na rozwiązaniach proponowanych przez rząd suchej nitki. Chodzi głównie o niewielką skalę. - Na Funduszu Pracy jest zamrożonych i niewykorzystanych około siedmiu miliardów złotych. Więc jak zestawimy z tym proponowane dwa razy po 200 milionów, to z całym szacunkiem, to pieniądze na waciki - ocenia Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego NSZZ Solidarność.

Firmy, którym się poszczęści i pomoc zostanie im przyznana, otrzymają maksymalnie nieco ponad 6,6 tys. zł pomocy, czyli będą mogły dołożyć z tej puli do pensji pracownika około 1,1 tys. złotych miesięcznie. To prawie 70 proc. pensji minimalnej, która wynosi w tym roku 1,6 tys. złotych brutto. Jednak przedsiębiorca, który otrzyma pomoc, będzie mógł obniżyć wymiar czasu pracy podwładnego wraz z obcięciem jego wypłaty. - Czas pracy nie będzie mógł jednak być krótszy niż połowa pełnego etatu - zastrzega resort pracy w uzasadnieniu zmian.

Według pracodawców taka propozycja to kolejny plus dla rządu. - Państwo dostrzega, że w czasie kryzysu trzeba modyfikować czas pracy, a nie utrzymywać go za wszelką cenę - mówi Monika Gładoch, ekspertka Pracodawców RP. Według niej elastyczność czasu pracy w sytuacjach kryzysowych jest niezbędna, by ratować firmy.

Płaca minimalna do likwidacji? Nie w Polsce

Podnoszenie minimalnego wynagrodzenia rok rocznie powoduje ostre konflikty na linii rząd - związkowcy - przedsiębiorcy. Ci ostatni nie twierdzą, że najniższa krajowa powinna stać w miejscu, ale przestrzegają przed zbyt szybkim podnoszeniem jej poziomu.

Zgodnie z obowiązującą obecnie ustawą płaca minimalna powinna wzrosnąć w 2014 roku do 1688 zł, czyli o 88 zł. Według pracodawców to wystarczająco, ponieważ wyższy wzrost zwiększyłby bezrobocie i zatrudnienie w szarej strefie.

- Przy takiej podwyżce płaca minimalna będzie i tak rosła szybciej niż płaca przeciętna. Szybsze podnoszenie najniższego wynagrodzenia groziłoby wzrostem bezrobocia osób o niskich kwalifikacjach zawodowych w biedniejszych regionach. Nie miałoby znaczenia w dużych miastach i największych firmach, ale w małych przedsiębiorstwach i województwach słabych gospodarczo skłoniłoby pracodawców do zwalniania pracowników o niskich kwalifikacjach - mówi Jeremi Mordasewicz.

Związkowcy uważają inaczej. Według nich płaca minimalna w Polsce jest stanowczo za niska. - Jej ograniczanie dławi popyt wewnętrzny, a to nie uratuje Polaków przed kryzysem - twierdzi Marek Lewandowski. Według niego, receptą na to jest szybkie podnoszenie płacy minimalnej. A wzrost bezrobocia, który według pracodawców pociągnie za sobą jej podnoszenie? - Oni nigdy tego nie udowodnili - odpowiada rzecznik NSZZ Solidarność.

Pojęcie minimalnej wypłaty nie istnieje jednak w wielu krajach Europy. Przykładem są Niemcy, Norwegia czy Szwecja. Zdaniem ekonomistów, powinniśmy wzorować się na takich gospodarkach.


Dariusz Madejski, Money.pl



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl