Jaki charakter ma Państwa publikacja?
Atlas liczący ponad 1000 stron był opracowywany przez 5 lat przez kilkudziesięciu pracowników wszystkich oddziałów IPN-u. Jest to leksykon działaczy organizacji niepodległościowych na ziemiach polskich w latach 1944-1956. Poprzedzony on został wstępem ukazującym tło historyczne i struktury organizacji, które powstały w czasie okupacji. Potem przedstawiliśmy wykaz działaczy i organizacji działających w poszczególnych województwach. Całość została opatrzona licznymi mapami i zdjęciami. Materiał zbieraliśmy na podstawie dokumentów Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa znajdujących się w naszych zasobach, a także wspomnień uczestników tamtych wydarzeń.
Fot. WFP
Czy atlas jest adresowany do kręgów naukowych czy raczej do szerszego grona odbiorców?
Moim zdaniem leksykon jest na pograniczu pracy naukowej i popularnonaukowej. Na pewno będzie interesujący dla historyków, ponieważ ten aspekt najnowszej historii Polski jest jeszcze słabo zbadany. Powinien jednak zaciekawić wszystkich zainteresowanych najnowszymi dziejami. Na pewno może być przydatny podczas lekcji historii, dlatego przekazaliśmy wszystkim szkołom po jednym egzemplarzu.
Jaki obraz powojennego Dolnego Śląska wyłania się z badań?
Był to region w pewnym sensie specyficzny. Z jednej strony działało tu więcej organizacji podziemnych niż w innych częściach Polski. Po zmianie granic na Dolny Śląsk trafiła Komenda Okręgu Wileńskiego AK-WiN dowodzona przez pułkownika Antoniego Olechnowicza oraz Komenda Okręgu Lwowskiego dowodzona przez podpułkownika Anatola Sawickiego – wymieniając tylko ten najważniejsze. W konsekwencji działało tutaj aż sześć okręgów, gdy w innych regionach przeważnie po jednym.
Jeśli chodzi o większe akcje zbrojne, to jedną z najsłynniejszych był atak partyzanckiego oddziału Franciszka Olszówki ps. Otto na placówkę Urzędu Bezpieczeństwa w Kępnie w listopadzie 1945 roku.
Fot. WFP
Czy takie działania przekładały się na większe zaangażowanie miejscowej ludności?
Nie, ponieważ tereny te należały wcześniej do III Rzeszy i nie miały rozbudowanych struktur niższego stopnia. W działalność konspiracyjną angażowali się głównie dawni żołnierze AK i Narodowych Sił Zbrojnych, , członkowie WiN-u, PSL i PPS. Osadnicy, którzy napłynęli na Dolny Śląsk byli często po prostu zmęczeni kilkuletnią wojną i marzyli o spokojnym życiu, nie byli więc raczej chętni skłonni do dalszej walki.
Jaki był udział kobiet i młodzieży w podziemnych strukturach?
Podobnie jak podczas wojny, bardzo wiele kobiet angażowało się w te działania. Zwykle pełniły funkcje łączniczek i kolporterek. Były jednak i takie, które walczyły z bronią w ręku, tak jak Helena Motykówna z oddziału Franciszka Olszówki, stracona w roku 1948.
Co do młodych osób, to większość dowódców była na tyle odpowiedzialna, by nie zachęcać do walki nastolatków. Trzon oddziałów stanowili ludzie co najmniej dwudziestoletni.
W dalszej perspektywie okazało się jednak, że działacze niepodległościowi mieli znaczny wpływ na młodzież. Świadczy o tym istnienie na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych tajnych organizacji młodzieżowych, które zostały jednak szybko rozbite,. Uczniowie demonstrowali wrogość wobec systemu kolportując ulotki, zrywając portrety Stalina ze ścian czy oblewając czerwoną farbą pomniki komunistycznych przywódców.
Czy opór na Dolnym Śląsku utrzymywał się dłużej niż w innych częściach Polski?
W całym kraju struktury podziemne zostały rozbite około roku 1948. Wtedy aresztowano, osadzono i skazano na karę śmierci także głównych dolnośląskich przywódców: Ludwika Marszałka, Antoniego Olechnowicza, Anatola Sawickiego, Franciszka Olszówkę.
Fot. WFP
Uwięzieni działacze niższego szczebla zostali przeważnie zwolnieni w połowie lat pięćdziesiątych. Próbowali ułożyć sobie życie, znaleźć pracę i zakładać rodziny. Często przekazywali swoje idee młodszemu pokoleniu, służąc również swoim praktycznym doświadczeniem w konspiracji. Przykładem może być tutaj postać Zbigniewa Lazarewicza ps. Bratek, który z synem Romualdem organizował w stanie wojennym sieć tajnych drukarni. Działacze Solidarności byli więc spadkobiercami tamtych bohaterów.
Dziękuję za rozmowę.