Siedmiu pracujących tam lekarzy starało się uzyskać wyższe wynagrodzenia za dodatkowe dyżury. Według obowiązujących od 1 stycznia przepisów unijnych obowiązuje ich 48-godzinny tydzień pracy z możliwością najwyżej 150 nadgodzin rocznie. Na oddziale ostrych zatruć rezerwa ta została już wyczerpana 21 lutego.
Dyrektor Marek Nikiel twierdzi, że szpital nie ma środków na dodatkowe zapłaty, tym bardziej, że w styczniu lekarze dostali 500 zł podwyżki.
Dzisiaj rozpoczęło się już stopniowe zamykanie oddziału, a pacjenci byli wypisywani do domów. Ciężej chorzy mieli trafić do najbliższych oddziałów ostrych zatruć w Poznaniu i Sosnowcu.
Ostatecznie kilku lekarzy zgodziło się jednak pracować dalej bez podwyżek. W tej sytuacji groźba zamknięcia oddziału została odłożona do końca marca.