Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
W Madrycie ocalał przypadkiem

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wrocławianin otarł się o śmierć w zamachu terrorystycznym w Madrycie. Ocalał, bo zamiast pociągiem, pojechał do pracy samochodem.

Adam Bomersbach przez dziewięć lat mieszkał i pracował jako spawacz w Madrycie. W czwartek 11marca 2004 miał wiele szczęścia. Codziennie do pracy dojeżdżał podmiejską kolejką z dworca Atocha. Jednak w tym dniu, razem z kolegą pojechał do pracy samochodem.

O godzinie 7.40 terroryści za pomocą telefonów komórkowych odpalili pierwszą bombę. Wtedy doszło do największej masakry na stacji Atocha w centrum hiszpańskiej stolicy. Do eksplozji doszło również na stacjach kolejowych na stacjach Santa Eugenia i El Pozo, a także na przedmieściach Madrytu. - Przed godziną 14 do naszego zakładu przyjechali ludzie prosząc o pomoc w akcji ratunkowej. Chętnych było wielu, ale na miejscu okazało się, że niektórzy nie wytrzymają nerwowo. To była masakra – opowiada wrocławianin.

Siła wybuchu uniemożliwiała identyfikację zwłok. Szczątki ciał i rzeczy osobiste były porozrzucane po dworcu, ulicach i torach. Setki osób natychmiast jechało do klinik, aby oddać krew. Ilość śmiertelnych ofiar z godzinę na godzinę rosła, ponieważ osoby, które przeżyły zamach, umierały w skutek ciężkich obrażeń. W zamachu zginęło niemal 200 osób, w tym 4 Polaków, a 1900 osób zostało rannych.

Kilka dni później w jednej z polskich gazet ukazał się dramatyczny nekrolog - „Ze smutkiem żegnamy ofiary zamachu terrorystycznego w Madrycie: Alinę Bryk, Danutę Szpilę, Wiesława Rzącę i Patrycję Rzącę”.

Sprzedał 100 kg dynamitu

Adam Bomersbach uczestniczył w akcji ratunkowej i w poszukiwaniu ofiar w zwałach pogniecionej blachy.

- Rozcinaliśmy blachę, a innym służbą przekazywaliśmy informacje, gdzie leżą szczątki ciał. Wszystkie przedmioty pozostawione przez podróżnych wystawialiśmy na zewnątrz. Siła wybuchu była bardzo duża. W wagonach siedzenia było powyginane i nadpalone – opowiada wrocławianin.

Kilkanaście minut po wybuchach pirotechnicy znaleźli kolejny podejrzany pakunek. Pies wyczuł zapach nitrogliceryny (główny składnik Gomy 2).

- To było na stacji Barjjas. Saperzy na miejscu zdetonowali ten ładunek – dodaje Bomersbach.

Później okazało się, że terroryści sporządzili trzynaście bomb z prawie 100 kg materiału wybuchowego, który sprzedał im pewien Hiszpan. Trzy bomby nie wybuchły.

Antyterroryści na lotnisku

- Dzień po wybuchu miasto wyglądało jak wymarłe. Wszyscy siedzieli w domach, albo w barach. Rozmawiano tylko na jeden temat: ETA czy Al-Kaida? – dodaje Bomersbach.

Szybko okazało się, że zamach jest dziełem tej drugie. Wtedy Hiszpania wycofała swój wojskowy kontyngent z Iraku.

Skutki tragedii odczuto na całym świecie, również we Wrocławiu. Na lotnisku i Dworcu Głównym wzmożono patrole policji. Terminal patrolowali antyterroryści z psami. Funkcjonariusze legitymowali podejrzanie wyglądających ludzi z plecakami. Ówczesny wojewoda wrocławski Stanisław Łopatowski zaapelował do wszystkich, aby nie tworzyć klimatu paniki, ale wzmóc czujności.


bom



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl