Stefan Orłowski mieszka na Trójkącie od 1975 roku. Przez wiele lat pracował jako kierowca w MPK. Niedawno ze starej kamienicy przy Kościuszki przeprowadził się do nowej plomby na tej samej ulicy.
- Pamiętam legendy o rodzinie Hetmaniuków, u których podczas rewizji znaleziono zakopane w ziemi karabiny. Broń miała być ukryta na ogródkach, tu niedaleko starego dworca – pokazuje Orłowski.
Stefan Orłowski nie boi się wychodzić samotnie wieczorem z psem na spacer. Twierdzi, że we Wrocławiu istnieją dwa "trójkąty". Ten pierwszy przed wojną znajdował się w rejonie więzienia przy Kleczkowskiej. Było tam o wiele groźniej niż tu, gdzie obecnie mieszka mężczyzna.
Ciekawostką jest, że na tyłach ulicy Świstackiego, nad torami, znajduje się kładka łącząca osiedle Huby z Trójkątem. Pomost ma ok. 500 metrów długości i nie każdy wrocławianin wie o jego istnieniu. Tu również znajduje się stary dworzec kolejowy (Dworzec Kolei Górnośląskiej) wybudowany w 1842 roku. Kładkę niedawno zamknięto z powodu złego stanu technicznego. Deski zaczęły próchnieć i nie miał kto ich wymienić. Nieoficjalnie mówi się, że teren nieczynnej stacji kupił pewien Hiszpan. Obecnie stary dworzec jest mocno zdewastowany.
- Przez most przechodzi się na własną odpowiedzialność. Nie wolno z niego schodzić na tory, bo sokiści łapią – opowiada Adrian Kłosiński z ulicy Małachowskiego, którego spotkaliśmy na kładce.
Znikały samoloty, znikali ludzie
Osiemnastoletniego Patryka Sztambulilisa spotkaliśmy z dziewczyną obok dawnej bazy pekaesu. - Wychowałem się na Trójkącie i nigdy się stąd nie wyprowadzę. Tu mam kumpli i odpowiada mi klimat– tłumaczy 18-latek.
Patryk czuje się tu bezpiecznie, choć nie zaprzecza, że wiele razy był na dzielnicy zaczepiany.
Inne zdanie ma dziewczyna Patryka, która mieszka przy Sienkiewicza.
- W weekendy wieczorami na Trójkącie jest pełno ćpunów i różnych podejrzanych gości. Nie mówię, że na Sienkiewicza jest bezpiecznie, ale Trójkąt jest straszny – uważa Katarzyna Przybyłek.
Na boisku szkolnym przy Świstackiego pytamy młodzież, dlaczego na ten rejon mówią Trójkąt.
– To wzięło się ze starych legend o wyspach Bermudzkich. Znikały tam samoloty przelatujące przez ocean. Tu znikali ludzie – opowiada chłopak, który nie chce się przedstawić.
Po wojnie w starych kamienicach przy Pułaskiego, Komuny Paryskiej, Kościuszki, Krakowskiej i Prądzyńskiego zaczęli osiedlać się robotnicy i ludzie z półświatka. Ówczesne władze myślały, że wszystkich będą mieć pod kontrolą, tymczasem w latach 60 – 70 wydarzyło się tu najwięcej przestępstw w Polsce.
Uspokoiło się, gdy na Rakowcu uruchomiono komisariat, a luki między kamienicami zaczęły wypełniać plomby.
Mówili: basta i pili razem
- Na rogu Kościuszki i Więckowskiego był Bar Wrocławski. Straszna mordownia nosząca nazwę "Krainy latających kufli". Przy stolikach same kur… i złodzieje. Taki warszawski Targówek – opowiada 45 -letni Z., który nie chce się przedstawić. Mężczyzna nadal żyje zasadami, które nazywa "przykazaniami Trójkąta".
Pytamy go, czy pamięta nieczynne kino Tęcza i jak dojść na Mierniczę. - Nie pokazujcie na nikogo palcem, bo to cecha konfidentów. Nie chcę, aby ludzie myśleli, że oprowadzam kapusi po dzielnicy – uzasadnia Z.
Kino jest od kilkudziesięciu lat zamknięte i ogrodzone ceglastym murem. Pozostały napisy - kasy biletowe i wejście na balkon.
Było to kino dla wagarawiczów, a w tylnim rzędzie piło się tanie wina. Seanse często przerywała milicja, która robiła naloty.
- Ale młodzież była inna, miała charakter. Biło się na solo. Kopanie leżącego nie wchodziło w rachubę. Czysta gra. Słowo: basta oznaczało koniec walki. Później wypijano flaszkę i podawano sobie rękę na zgodę – wspomina Z.
Świętą zasadą było hasło "Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego". Z czasem przykazania przestały jednak obowiązywać, a brutalność przybrała różne formy.
- Teraz na Trójkącie sprzeda cię twój najlepszy kumpel. Honor przestał być ważny. To cechuje dziś wszystkich – młodzież, polityków... – wylicza Z.
Na Trójkącie czuć w powietrzu, że starsze pokolenie nie lubi młodzieży wykpiwającej fundamentalne zasady.
- Bo życie się zmienia i przykazania idą do grobu. Pozostają tylko po nich symbole, czyli stare kamienice – mówi młodzież.
Kręcili też filmy
Na Trójkącie nakręcono kilkanaście polskich i zagranicznych filmów. Reżyserom podobają się dziewiętnastowieczne kamienice. Agnieszka Holland kręciła tu m.in. "Kobietę Samotną" z Marią Chwalibóg i Bogusławem Lindą. W 1991 roku powstały tu zdjęcia do "Kobiety na wojnie" i oskarowych "Charakterów". Kilka lat później nakręcono tu również "Aimee and Jaguar" oraz "Avalon".