Przez sześć lat 33-letni mieszkaniec Wrocławia sprzedał kilka kilogramów amfetaminy i marihuany oraz tysiąc tabletek ekstazy.
Zdaniem prokuratury narkotyki, które sprzedawał diler warte były ok. 100 tys. zł. Odbiorcami byli młodzi ludzie (łącznie ponad 40 osób), którzy kupując używali wymyślonego slangu np. amfetaminę nazywali „biletem do Bielska Białej”, „fetą” lub „blondynem”. Marihuanę „biletem do Zieleńca” lub „Zielonej Góry”. Na gram narkotyki zamawiający mówili „litr białej farby”.
Wszystko po to, aby podczas rozmów telefonicznych policja nie domyśliła się o, co chodzi.
Kamuflaż jednak na nic się nie zdał, bo Tomasza K. wydał jeden z kupujących. 33-latek przyznał się do zarzutów za handel narkotykami grozi mu nawet 10 lat więzienia.