Najwięcej punktów dla zespołu trenera Arkadiusza Rusina znów rzuciła Agnieszka Skobel (19).
Wrocławianki jechały do Bydgoszczy z wielką chęcią rehabilitacji za inauguracyjną porażkę z InvestInTheWest AZS-em AJP Gorzów. Zadanie wydawało się bardzo ciężkie nie tylko ze względu na klasę sportową zespołu Artego. Ślęza przystąpiła do gry osłabiona brakiem Kourtney Treffers, a także Agnieszki Majewskiej, która nabawiła się urazu kilka dni przed meczem.
Mimo przeciwności Ślęza miała swój plan na ten mecz i konsekwentnie go realizowała. Zespół był świetnie przygotowany taktycznie i doskonale przewidywał, jak grać będzie Artego. W efekcie na półmetku pierwszej kwarty było 12:3 dla wrocławianek, a po 10 minutach 24:15. Świetnie spisywała się Agnieszka Skobel, która po tym fragmencie gry miała na swoim koncie już 10 punktów.
Po kilku minutach drugiej kwarty Artego zbliżyło się na dwa oczka (22:24). Ślęza odpowiedziała punktami Nikki Greene oraz Agnieszki Skobel. Wśród miejscowych dwoiła i troiła się Elżbieta Międzik, ale mimo to na półmetku przewaga wrocławianek nadal była w miarę bezpieczna (39:28).
Zdecydowanie najsłabszy fragment gry przyjezdnych to trzecia kwarta. Popełniły w niej pięć strat, a i w obronie zatraciły konsekwencję, którą imponowały w pierwszej połowie. I tak oto po niespełna 25 minutach rywalizacji Artego prowadziło 42:41, a na koniec kwarty 54:52.
Wyrównana walka trwała jeszcze tylko przez trzy minuty ostatniej odsłony. Potem Ślęza zdeklasowała zespół wicemistrzyń Polski, w którym brakowało już Maurity Reid (popełniła pięć przewinień). Akcja po akcji, minuta po minucie przewaga wrocławianek rosła w bardzo szybkim tempie. Dobrze funkcjonowała obrona, z łatwością przychodziło też zdobywanie punktów. Dość powiedzieć, że Artego przez ostatnie dziesięć minut zdobyły tylko cztery oczka, a Ślęza ostatecznie wygrała 74:58.
W najbliższą sobotę wrocławianki zmierzą się z mistrzem Polski, Wisłą Can-Pack Kraków. Spotkanie w hali AWF-u rozpocznie się o godz. 18:00. Bilety w cenie 10 i 5 złotych będzie można kupić bezpośrednio przed spotkaniem. Kibice mają także możliwość wyrobienia karty kibica. Jej koszt to tylko 30 złotych, a gwarantuje wstęp na wszystkie mecze, zarówno w sezonie zasadniczym, jak i w play-offach.
Artego Bydgoszcz – Ślęza Wrocław 58:74 (15:24, 13:15, 26:13, 4:22)
Artego: Elżbieta Międzik 17 (3), Denesha Stallworth 15, Maurita Reid 13, Martyna Koc 9, Karina Szybała 4, Anne Marie Armstrong, Katarzyna Suknarowska, Katerina Zohnova, Klaudia Niedźwiedzka.
Ślęza: Agnieszka Skobel 19 (3), Nikki Greene 17, Sharnee Zoll-Norman 14, Marissa Kastanek 11 (3), Agnieszka Kaczmarczyk 5, Agnieszka Śnieżek 5 (1), Kateryna Rymarenko 3 (1).
Po meczu powiedzieli:
Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): - To był ciężki mecz. Mecz, który miał dużo sinusoid z jednej i z drugiej strony. Dobrze rozpoczęliśmy. Potem wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry. W szatni powiedziałem, że Bydgoszcz to bardzo trudny teren, a Artego to nieobliczalna drużyna. Kiedyś rywalizowałem tutaj z panem Herktem i mój zespół zaczął od wyniku 0:19, ale potrafiliśmy w dziesięć minut wrócić do gry.
Ciszymy się, że z tego zwycięstwa. Każda absencja boli, a w tym dzisiejszym meczu kluczowa była absencja w czwartej kwarcie Maurity Reid. Staraliśmy się to wykorzystać. Dziewczyny zostawiły dużo sił, było dużo woli walki, gratuluję im zwycięstwa. Dla nas to był bardzo ważny moment po porażce z Gorzowem.
Agnieszka Kaczmarczyk (zawodniczka Ślęzy Wrocław): - Ciężko nam było się pozbierać po ostatnim meczu z Gorzowem. Rozpoczęcie sezonu nie było takie, jak sobie życzyliśmy. Cieszę się, że udało nam się dziś zmotywować i skoncentrować na ten mecz.
Tomasz Herkt (trener Artego Bydgoszcz): - Wiemy, czym była spowodowana ta sinusoida. Mieliśmy świetną trzecią kwartę, wróciliśmy do gry. Gdy Maurita (Reid – dop. red.) schodziła za pięć fauli, mieliśmy jeden punkt przewagi. Czwartej kwarty nie trzeba już oceniać.
Martyna Koc (zawodniczka Artego Bydgoszcz): - Powtórzyła się sytuacja z naszego meczu w Lublinie. Zabrakło nam nominalnej rozgrywającej w czwartej kwarcie. Różnica jest taka, że w Lublinie prowadziłyśmy 20 punktami, miałyśmy rezerwę i mogliśmy sobie pozwolić na pewną stratę punktów. Ale Ślęza to bardzo dobry zespół. Potrafiłyśmy wrócić do gry, ale kosztowało nas to bardzo dużo sił.