Olga Szponar: zodiak - panna, zawód - nauczyciel, stan rodzinny - mama ośmioletniej Karolinki. Poza tym od lat uczestniczka teleturniejów. W "Jaka to melodia" gra od pięciu. Wygrała sześć finałów, w tym trzy pod rząd.
- Moja przygoda z teleturniejami rozpoczęła się jeszcze w liceum. Razem z mamą wzięłyśmy udział w "Grze" i od razu zdobyłyśmy samochód - wspomina Olga Szponar.
Ta pierwsza wygrana znacząco wpłynęła na dalsze losy wtedy jeszcze 18-letniej dziewczyny. Zachęciła ją do kolejnych udziałów w konkursach telewizyjnych. Na koncie ma: "Piramidę", "Familiadę", "Mowę polską", "Daję słowo", "Oto jest pytanie". W niektórych występowała razem z drużyną, czyli jak w "Familiadzie" - z mamą, tatą, siostrą i kuzynką. Przyznaje, że w grupie jest o wiele łatwiej, przede wszystkim raźniej.
W "Jaka to melodia" stoi na podium sama. Mama kibicuje jej sprzed telewizora, za to na widowni zawsze zasiada córka. - Kiedyś zdarzyła się zabawna historia. Puszczono piosenkę "Czas relaksu", a kamerę skierowano na moją Karolinkę, która... słodko spała - opowiada Olga Szponar. Dziewczynka jest nie tylko wiernym kibicem, ale zaczyna rywalizować z mamą. - Są piosenki, których tytuły odgaduje szybciej ode mnie - potwierdza Olga.
Żeby nie jeździła PKS-em
Urodziła się w Jeleniej Górze, dorastała w Gostkowie w okolicach Wałbrzycha, w Gniechowicach mieszka od trzech lat. To właśnie tu otrzymała najwięcej dowodów sympatii i to często od obcych ludzi. Raz podeszła do niej pani w PKS-ie i powiedziała tylko jedno słowo - "Gratuluję". Inna powiadomiła Olgę, że trzymała za nią kciuki w finale, żeby "nie musiała się już pani gnieść w autobusie". Bo Olga Szponar nie jeździ na co dzień renault twingo, który wygrała razem z mamą w swoim pierwszym w życiu teleturnieju. Ma co prawda prawo jazdy, ale jak mówi, porusza się raczej w bliskich okolicach domu.
Uczy angielskiego w gniechowickiej szkole i podstawówce we Wrocławiu. Uczniowie oraz koledzy z pracy gratulują jej wygranych, ale... Olga przyznaje, że ma czasem duży stres, żeby nie dać plamy w trakcie programu. Bo potem jest głupio i wstyd. Za największą swoją wpadkę przed kamerą uznaje pomylenie Stevie Wondera z Lionelem Richie. - Ale mi się zebrało na forum "Jaka to melodia"! - wspomina.
Czy znajomość angielskiego pomaga? Olga przyznaje, że tak, nawet bardzo. Łatwiej poruszać się po świecie muzyki, zwłaszcza gdy trzeba poznać i nauczyć się tytułów płyt, dat ich wydania, czyli całej teorii związanej z piosenką.
Jaki jest Janowski?
Nagrywa wszystkie odcinki "Jaka to melodia". Piosenki często się powtarzają, Olga ma więc ułatwione zadanie podczas przygotowania do kolejnego teleturnieju. Pytana o prowadzącego teleturniej Roberta Janowskiego odpowiada, że w rzeczywistości jest jeszcze bardziej sympatyczny niż na wizji, a na planie panuje prawdziwie rodzinna atmosfera.
Na co przeznacza wygrane pieniądze? - Zawsze staram się odłożyć na wakacje. Za wygraną z teleturniejów byłyśmy już z córką w Grecji, Turcji, planujemy w tym roku zwiedzić ciepłe kraje - Egipt albo Tunezję. Reszta idzie na wykańczanie naszego domu w Gniechowicach - mówi.
Mimo że siostra nazywa ją uzależnioną od teleturniejów, Olga Szponar nie czuje się jak stara wyjadaczka. - Przed każdym nagraniem mam dużą tremę, tak jakbym stała przed kamerą po raz pierwszy - zwierza się. Trema musi być jednak dopingująca, skoro trzydziestolatka wciąż zdobywa kolejne wygrane. Choć sama twierdzi, że to raczej kwestia szczęścia. Najwidoczniej, skoro wygrała nawet w kulinarnym konkursie esemesowym. - Bardzo ucieszyłam się z tamtej wygranej. Był nią zestaw naczyń z porcelany, który idealnie przydał się na komunię córki - opowiada Olga.
Jak widać, dobra passa jej nie opuszcza. W ostatnim czasie wzięła udział w eliminacjach do trzech kolejnych teleturniejów. Odbyły się w Łodzi, Warszawie i Poznaniu. Na razie nie chce zdradzić, jakie to konkursy. Chociaż szczęściara, to jednak boi się zapeszyć...