Wrocławski magistrat zorganizował fetę z okazji rocznicy przyznania miastu organizacji Euro 2012. W pewnym momencie na prowadzących zawaliła się dekoracja. - Zły omen - podsumowała przypatrująca się zdarzeniu turystka z Wielkiej Brytanii.
Na wrocławskim Rynku mogliśmy zobaczyć wirtualny stadion, wirtualne lotnisko, wirtualną obwodnicę i wirtualne centra treningowe. Pokazom towarzyszyły pełne optymizmu deklaracje osób, odpowiadających za organizację mistrzostw. – Wrocław jest jednym z najlepiej przygotowanych miast! – zapewniała Hanna Domagała z biura ds. Euro w Urzędzie Miejskim. – Zdążymy na pewno.
Nie wszyscy wrocławianie podzielali ten optymizm. – W zeszłym roku miasto wywłaszczyło tereny przy Widawie, ale zupełnie nic tam się nie dzieje – mówi Franciszek Jędrzejowski, który stracił swoją działkę i uważnie śledzi poczynania magistratu. – Jak nie zdążą, będzie wstyd.
Akcja w Rynku była skierowana przeciwko malkontenctwu i miała pokazać mieszkańcom, że władze miasta nie siedzą z założonymi rękami. – Chcemy na bieżąco informować wrocławian o postępie prac – mówi Domagała. – Harmonogram jest napięty, ale realistyczny.
Niestety, wizualizacje, makiety i wirtualne prezentacje, to jedyne, co można było zaprezentować po roku od przyznania nam organizacji Euro. – Uwierzymy, jak zobaczymy – odpowiadali na zapewnienia organizatorów mieszkańcy. Większość jednak kibicuje władzom i mocno trzyma kciuki za powodzenie planowanych inwestycji. – Ze stadionem powinni zdążyć, gorzej z drogami – mówi pan Franciszek. – Ale nie tracę nadziei. Jeśli tak jak zapewniają, ostro zabiorą się do pracy, powinno być dobrze. Polak potrafi!